Gdy dowiaduję się, jak intensywnie działa Miejski Ośrodek Kultury w Głownie, trudno mi w to uwierzyć, bo pracują tu zaledwie cztery osoby. To pasjonaci. Każdy jest każdym – pani dyrektor często zajmuje się choćby kolportażem ulotek promocyjnych, które wręcza ludziom, jeżdżąc na rowerze.
Aby dotrzeć do Miejskiego Ośrodka Kultury w Głownie przy ul.
Kopernika z przecinającej miasto trasy nr 14, trzeba iść pieszo
jakieś 15 minut, mijając domy jednorodzinne, osiedle bloków,
fabrykę, a dalej podążając przez las. Z centrum, czyli Placu
Wolności, idzie się do MOK 25 minut.
W realiach dużego miasta 2-3 km to żadna odległość, ale Głowno
to zaledwie miasteczko, a MOK znajduje się na jego obrzeżach. Ulica
jest oświetlona, ale wokół las i po zmroku nie jest bezpiecznie,
mimo że okolica spokojna. – To wygląda, jakby ktoś bardzo nie
chciał, żeby ludzie docierali do ośrodka – zagaduję panią
dyrektor Urszulę Zawadzką. – Rzeczywiście miasto jest rozległe,
dojść piechotą trochę trudno, bo jesteśmy na skraju miasta,
nieopodal jest już gmina Dmosin – odpowiada. – Był pomysł,
żeby przenieść MOK do centrum – w latach 80. Towarzystwo Przyjaciół
Miasta Głowna zainicjowało budowę nowej siedziby w świetnej
lokalizacji, obok Urzędu Miasta, nad samą wodą. Jednak czasy się
zmieniły i zabrakło pieniędzy. Teraz o postawieniu czy przejęciu
jakiegoś budynku w centrum nie ma mowy. A gdy się nie ma, co się
lubi, to się lubi, co się ma. Ludzie się przyzwyczaili. Wiele osób
ma samochody. Samo otoczenie jest bardzo przyjemne, a rodzice
współpracują, nawzajem odbierając swoje dzieci z zajęć. Wydarzenia
dla dorosłych staramy się organizować wczesnym wieczorem. Widownia
w MOK, mieszcząca 200-300 osób, zazwyczaj jest pełna.
Współpracujemy też z różnymi instytucjami, na przykład z
fundacją ależ Gustawie! z Łodzi, która za darmo przywozi spektakle,
edukuje. Przyjeżdżają wtedy autokarami dzieci ze szkół,
przedszkoli. To nasza pewna widownia. Gości zatem nie brakuje, choć
można sobie wyobrazić, że byłoby ich więcej, gdyby ośrodek był w
centrum.
Dlaczego siedziba MOK mieści się w tym właśnie miejscu? Otóż
kiedyś był to klub fabryczny Wojskowych Zakładów Motoryzacyjnych, a
po ich upadku w 1991 roku budynek przejęło miasto m.in. na cele
kulturalne (w podziemiach znajduje się klub sportowy).
Miejski Ośrodek Kultury jest głównym organizatorem imprez
kulturalnych w Głownie (nie licząc wystaw profesjonalnej sztuki –
za nie odpowiada Galeria Bank&DM prowadzona w Banku
Spółdzielczym przez artystę Dariusza Młynarczyka), współorganizuje
też imprezy miejskie, jak Święto Miasta czy Dzień Kobiet.
Gdy dowiaduję się, jak intensywnie działa, trudno mi w to
uwierzyć, bo pracują tu zaledwie cztery osoby. To pasjonaci. Każdy
jest każdym – zastępując nieobecnych; pani dyrektor często zajmuje
się choćby kolportażem ulotek promocyjnych, które wręcza ludziom,
jeżdżąc na rowerze.
Duży budynek jest użytkowany nie tylko przez MOK, dlatego
ośrodek prowadzi typowe zajęcia plastyczne, taneczne czy wokalne.
Tu są koncerty, spektakle dla dorosłych i dzieci, konkursy
recytatorskie i plastyczne, organizowane są wystawy w Małej
Galerii, a także odbywają się spotkania tematyczne, np. z łódzkim
oddziałem Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Od trzech lat wiosną
organizowany jest Ogólnopolski Konkurs Plastyczny „Zabierz mnie tam
wyobraźnią” – na jedną z edycji napłynęło 2200 prac! Za „plastykę”
jest odpowiedzialny Szymon Adamczewski, artysta, absolwent Akademii
Sztuk Pięknych w Łodzi. – Ciągle mu mało i bez przerwy coś
wymyśla, a na zajęcia plastyczne przyjmuje nadprogramowych
uczestników, bo kocha to, co robi. A jeszcze projektuje plakaty,
ulotki, dyplomy, zaproszenia, statuetki, materiały promocyjne,
wykonuje scenografię do imprez. Jednym z pomysłów Szymona jest
Festiwal Sztuki „Grafikalia”, podczas którego odbywają się
warsztaty grafiki dla różnych grup wiekowych, ogłaszany jest
ogólnopolski konkurs graficzny, a głównym wydarzeniem jest wystawa
dzieł z poważnych kolekcji na ładnie wyremontowanej i częściowo
wykorzystywanej na cele kulturalne stacji PKP Głowno.
W ośrodku działają grupy artystyczne, taneczne, baletowe oraz
wokalne. Zespół taneczny Gold liczy 120 osób – najstarsze są
licealistki. Dla maluchów jest zespół Iskierki liczący ponad 80
dzieci od 3 do 8 lat (później najczęściej przechodzą do Gold).
Zespół Gold, jak mówi pani dyrektor, na przeglądach nie zdobywa
pierwszych miejsc, ale trafia się drugie, trzecie miejsce albo
wyróżnienie. – Nie jesteśmy faworytami, bo przyjeżdżają zespoły ze
szkół tańca mające więcej zajęć i z bogatszymi strojami, co też się
liczy na scenie. Jednak w zeszłym roku instruktorka z MOK w Głownie
Agnieszka Waszkiewicz została uznana za najlepszego choreografa
przeglądu organizowanego przez ten ośrodek – jury było oczywiście
niezależne.
Grupy ćwiczą w MOK, ale z występami na miejscu jest problem –
scena jest mała, a zespoły liczne, dlatego tańczą przed sceną.
Wyjeżdżają także na różne przeglądy i konkursy w
Polsce.
Dla dzieci i młodzieży działa też Studio Piosenki, w tej
chwili jest w nim 19 osób. Wiosną 2017 roku odbędzie się 5.
Festiwal Piosenki „Bezpieczne ekodzieciaki” – piknik dotyczący
ekologii i bezpieczeństwa dla przedszkolaków z regionu łódzkiego,
organizowany we współpracy z przedszkolami, policją, stacją
sanitarno-epidemiologiczną i… komisją ds. rozwiązywania problemów
alkoholowych.
Rodzice szukają nowych zajęć, dlatego niedawno rozpoczął
działalność zespół wokalno-rytmiczny Kolorowa Melodia dla dzieci w
wieku 6-8 lat. Jest w nim 14 osób. – Kiedyś popularne były
takie zespoły, jak Gawęda, Pędziwiatry. Chcieliśmy i my stworzyć
podobną grupę, która głównie by śpiewała, ale i trochę się ruszała.
Na razie zespół pracuje na gotowych utworach, ale mamy ambicje,
żeby w przyszłości wszystko tu było autorskie: teksty piosenek,
kompozycje, aranżacje...
Od maja tego roku przy MOK działa zespół śpiewaczy Głownianki,
w którym jest osiem starszych pań i dwóch panów. –
Dawniej mieliśmy zespół Czeremcha, który istniał prawie 30
lat, ale członkinie zaczęły się naturalnie wykruszać, pojawiły się
też niesnaski i zaprzestał działalności. Jednak kilka pań z tej
grupy nie dało za wygraną i stworzyło nową. Panie śpiewają a
capella różne piosenki, m.in. ludowe i biesiadne. Panowie zajmują
się gawędą i recytacją.
Od wielu lat we wrześniu w MOK (gdy pogoda sprzyja – w
ogrodzie) odbywa się impreza dla seniorów – „Czar jesieni”.
Występują chóry, kabarety, zespoły śpiewacze, soliści, duety i
gawędziarze, podsumowywany jest konkurs literacki na wiersz. Są też
stoiska artystyczne, na których można pokazać to, czym się kto
zajmuje w wolnych chwilach. W tym roku wrzesień był piękny i na
dziewiątą edycję, trwającą cały dzień, przybyło 460 osób.
– Mamy zajęcia dla dzieci, młodzieży i seniorów, ale nie
dla innych dorosłych. To mnie boli, podobnie jak to, że nigdy na
dłużej nie dopracowałam się teatru amatorskiego. Były próby, ale
grupy się rozpadały – mówi Urszula Zawadzka. – Myślę, że
powodem może być to, że teatr nie jest zbyt w Głownie modny, bo nie
ma tu tradycji teatralnych. Poza tym teatr jest wymagający, trzeba
pracować także w domu, pokazać się indywidualnie.
Popularnością cieszy się Festiwal Piosenek Anny Jantar dla
dzieci i dorosłych (w marcu 2017 roku odbędzie się 11. raz). –
Mamy zwykle 60-70 wykonawców z całej Polski. Przyjeżdżają z
własnymi aranżacjami, potem widzi się ich na przykład w „Mam
Talent!”. W pewnym momencie co drugim utworem na przeglądzie było
„Tyle słońca w całym mieście”, więc zmieniliśmy zasady – jedna
piosenka Jantar może być zaśpiewana tylko dwa razy. Z zaskoczeniem
słuchałam piosenek, których wcześniej nie znałam, aż w pewnym
momencie zatęskniłam za „Tyle słońca…”.
Niektóre imprezy są tak duże, że w MOK się nie mieszczą i
trzeba szukać innych przestrzeni. Gości je wtedy hala
widowiskowo-sportowa przy Szkole Podstawowej nr 2. W listopadzie
(19-20 XI) odbędzie się tu 15. Ogólnopolski Przegląd Taneczny
„Taneczne Wiktorie” dla dzieci i młodzieży. – Wcześniej
zdarzało się, że jednego dnia tańczyło ponad tysiąc osób i to było
trudne do ogarnięcia, dlatego tym razem zdecydowaliśmy się
podzielić imprezę na dwa dni. Pierwszy raz będą też
prezentacje solowe.
Na hali organizowana jest też Wiosenna Gala Taneczna dla
dzieci, w której biorą udział zespoły Iskierki, Gold oraz Agat ze
Strykowa – w sumie 300 tancerzy. – Najstarsze grupy tańczą jako
mistrzowie. Gale prowadzą aktorki z teatrów Arlekin lub Pinokio w
bajkowych strojach. Są tylko pierwsze, drugie i trzecie miejsca
oraz wyróżnienia, więc wszyscy są szczęśliwi.
Widzami takich imprez najczęściej są rodziny występujących,
ale MOK robi także sporo dla głownian w ich naturalnym otoczeniu,
wychodząc w przestrzeń miasta. Poza stacją PKP choćby na plażę nad
zalewem, gdzie latem wypoczywają setki ludzi. Zaczęło się od
występów i warsztatów, np. garncarstwa, rzeźby czy wycinanki w
wakacyjne niedziele. Imprezy były coraz popularniejsze. Od trzech
lat miasto Głowno we współpracy z MOK na terenie obiektu Mrożyczka
realizuje projekt Kreatywne Lato Rodzinne „Rodzinna Re-kreacja” –
jako pikniki z animacjami, zabawami i konkursami dla całych rodzin
o tematyce naukowej, bezpieczeństwa, cyrkowej kowbojskiej,
marynarskiej itp.
Pod koniec października na Placu Wolności w Głownie odbyło się
wydarzenie pt. „Muzeum na kółkach”, poświęcone tysiącletniej
obecności Żydów w Polsce, z udziałem ponad 1200 osób. W Głownie to
impreza jak najbardziej na miejscu, bo przed wojną żyła tu duża
społeczność żydowska, stanowiąca aż trzy czwarte mieszkańców.
Głównym organizatorem było Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w
Warszawie.
Budżet Miejskiego Ośrodka Kultury wynosi 340 tysięcy zł.
Dodatkowo MOK ma własne dochody w wysokości około 80 tysięcy zł.
Samo ogrzewanie i energia elektryczna kosztują rocznie około 40
tys. zł, wynagrodzenia – 220 tysięcy. Reszta zostaje na
działalność. – To nie jest duża kwota, ale staramy się
organizować imprezy niskobudżetowe na nie najgorszym poziomie.
Czasem uda się zdobyć dotację, na przykład już trzy razy dostaliśmy
dofinansowanie do „Grafikaliów” z Łódzkiego Domu Kultury w ramach
„Współorganizacji projektów kulturalnych województwa łódzkiego”.
Może to nie są duże pieniądze, ale gdy trochę dołożymy, udaje się
coś fajnego zorganizować. Może nasza działalność nie jest
nadzwyczajna w porównaniu z innymi ośrodkami, ale biorąc pod uwagę,
w ile osób to robimy i nasz budżet, to jest
nieźle.
Co marzy się pani dyrektor? – Remont – zmiana wyglądu
wnętrza budynku, doposażenie go, zmiana wystroju sceny. Chciałabym
też mieć większą kadrę i, oczywiście, więcej pieniędzy na
działalność. No i – zawsze – odbiorców naszych działań.
Aleksandra Talaga-Nowacka
Fot. z archiwum MOK w Głownie