15 lipca zmarł prof. Leszek Rózga, wybitny twórca - grafik, malarz i rysownik - a także pedagog. Był obdarzonym charyzmą mistrzem i autorytetem. Jego odejście to wielka strata dla świata sztuki. Profesor był mentorem dla wielu pokoleń studentów. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 24 VII na cmentarzu św. Józefa i Wawrzyńca w Zgierzu.
15 lipca zmarł prof. Leszek Rózga, wybitny twórca - grafik,
malarz i rysownik - a także pedagog. Był obdarzonym charyzmą
mistrzem i autorytetem. Jego odejście to wielka strata dla świata
sztuki i całej społeczności Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława
Strzemińskiego w Łodzi. Pan Profesor był mentorem dla wielu pokoleń
studentów.
Uroczystości pogrzebowe odbyły się 24 VII na cmentarzu św.
Józefa i Wawrzyńca w Zgierzu.
Leszek Rózga urodził się 18 marca 1924 w Zgierzu. W czasie II
wojny światowej przebywał na przymusowych robotach w Niemczech.
Uczył się prywatnie malarstwa. Studia artystyczne odbył w latach
1948 – 1954 w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych (obecnie
Akademii Sztuk Pięknych) w Łodzi i katowickiej filii Akademii Sztuk
Pięknych w Krakowie na Wydziale Grafiki Propagandowej (1948-1954).
Otrzymał dyplom w 1954 roku z malarstwa u Rafała Pomorskiego oraz z
projektowania graficznego u Bogusława Góreckiego. W 1967 roku
rozpoczął pracę pedagogiczną w PWSSP w Łodzi. W latach 1971 – 1978
sprawował funkcję prodziekana Wydziału Grafiki, a od 1975 roku
kierownika Katedry Grafiki Warsztatowej. Uzyskał tytuł profesora
nadzwyczajnego w 1979 roku, natomiast w 1990 roku nadano mu miano
profesora zwyczajnego. Uprawiał grafikę warsztatową (techniki
metalowe, monotypie), rysunek i malarstwo. Zajmował się także
projektowaniem graficznym (do 1971 roku) i malarstwem ściennym (do
1981 roku). Od 1954 roku prezentował swoje prace na licznych
wystawach indywidualnych (ok. 160) i zbiorowych (ok. 500) w Polsce
i zagranicą. Odbył liczne podróże po Europie, na Bliski Wschód i do
USA.
(biografia na podstawie strony
www.rozga.pl)
Poniżej zamieszczamy tekst, który ukazał się w "Kalejdoskopie" nr 3/2014 z okazji 90. urodzin prof. Leszka Rózgi:
W niewoli ołówka
Monika Nowakowska
Leszek Rózga, który w marcu kończy 90 lat, od ponad pół wieku
w rysunkach, grafikach i obrazach analizuje otaczającą go
rzeczywistość – kiedyś z wielkim zaangażowaniem, dziś z dystansem i
autoironią.
Wielka osobowość i wielki temperament. Erudyta i poliglota.
Miłośnik literatury pięknej i dziedzictwa kulturowego starożytnej
Grecji. Humanista zadumany nad losem człowieka, ale i dostrzegający
powaby ludzkiego ciała, piękno przyrody, urodę rzeczy… Artysta
urodził się w Zgierzu, od ponad 30 lat mieszka jednak w Łodzi.
Tutaj zetknął się z Karolem Hillerem, który zainteresował się
pracami nastoletniego wówczas Leszka (radził mu mniej fantazjować i
więcej rysować z natury), tu, odwiedzając Miejskie Muzeum Historii
i Sztuki poznał sztukę nowoczesną, w tym obrazy Jankiela Adlera –
kontakt z nimi wspomina do dziś jako „doświadczenie niezwykłe”. W
Łodzi, już jako student PWSSP, zetknął się z kolejnymi wybitnymi
nazwiskami: Wegnerem i Strzemińskim. Tego ostatniego wspomina jako
nieprzeciętną osobowość, która jednak nie zdążyła wywrzeć na niego
znaczącego wpływu. Studia skończył bowiem na Wydziale Grafiki
Propagandowej w PWSSP w Katowicach – filii krakowskiej ASP. Po
obronie dyplomu wrócił do Łodzi i włączył się w lokalne życie
artystyczne.
W latach 50 ub. wieku zaczął realizować cykle obrazów, a
następnie grafik, inspirowane architekturą Zgierza i łódzkich Bałut
– obnażające powojenną biedę, opustoszenie i bezlitosny upływ
czasu; motyw przemijania będzie obecny w całej sztuce Rózgi. Te
ekspresyjnie zakreskowane, najczęściej monochromatyczne monotypie i
akwaforty o przeładowanych kompozycjach zawierają elementy
turpizmu. Tytuły prac Rózgi są poetyckie i wieloznaczne: „Obsesje”,
„Przeznaczenie”, „Tęsknoty”, „Samotna dzielnica”… Dzieła od
początku dobrze się sprzedają, co pozwala artyście utrzymywać się
ze sztuki. Rózga jako 32-latek uważany był za jednego z
najwybitniejszych polskich grafików! Ten sukces nie przewrócił mu
jednak w głowie, tylko dopingował do intensywnej pracy nad formą i
nad treścią. W latach 60. ta pierwsza uległa pewnemu uspokojeniu, w
pracach widać dążenie do syntezy, treściowo zmierzają natomiast w
stronę metafory, pojawia się w nich niejednoznaczna symbolika
wywiedziona z literatury, historii, religii. W tym samym czasie
Rózga zaczął podróżować po Europie – co owocowało kolejnymi cyklami
graficznymi. Zamiast aparatu fotograficznego artyście towarzyszy
ołówek i kartki papieru, za pomocą których „na gorąco” notuje
przemyślenia, spostrzeżenia, często wzbogacane o konotacje
literackie – np. Hiszpanię portretował w kontekście powieści
Cervantesa, a wybrzeże Morza Egejskiego widział przez pryzmat
twórczości Homera. Z równą pasją w suchorytach i akwarelach rysuje
też polski pejzaż. Natura jest dla niego pretekstem do snucia
„historyjek z morałem”, jak sam określa swoją twórczość, i do
zabawy formą, w ostatnich latach doprowadzoną do
perfekcji.
Artystę fascynuje ciągłość, cykliczność świata przyrody, ale
jego pejzaże nie są realistycznymi widokami natury. Leszek Rózga
zawsze filtruje bowiem krajobraz przez swoją wiedzę i wyobraźnię,
poszukując w naturze uniwersalnej prawdy o człowieku. Dlatego w
jego pracach możemy przeglądać się jak w lustrze, odnajdując w nich
własne emocje, niepokoje, obsesje – być może dlatego te grafiki są
tak chętnie kolekcjonowane i wystawiane.
Najbliższą okazją do spotkania z wciąż intrygującą twórczością
profesora będzie jego indywidualna ekspozycja w galerii Re:Medium
przy ul. Piotrkowskiej 113, otwarta kilkanaście dni przed 90.
urodzinami artysty, przypadającymi 19 marca.
– Co roku staram się realizować po dwa cykle graficzne,
obecnie pracuję nad suchorytami, które podrysowuję i podmalowuję
farbami wodnymi lub kredkami. Nie wykonuję już grafik technikami
trawionymi, czyli akwafort i akwatint – nie pozwala mi na to wzrok
i ręce, choć z dumą podkreślam, że codziennie wchodzę o własnych
siłach na czwarte piętro pracowni – opowiada jak zawsze
eksplodujący energią Leszek Rózga. – Nic nie planuję, tworzę pod
wpływem impulsów i wspomnień, zwłaszcza z podróży, choć ostatnią
odbyłem w 2011 roku do Berlina, a kolejnych nie przewiduję.
Tematycznie wciąż penetruję otaczającą mnie rzeczywistość,
opowiadam o swoich relacjach ze światem: kulturą, historią,
polityką, na przykład w cyklach „Dzieciństwo” i „Fin de siecle” z
2012 roku. Podobno na temat mojego życia i sztuki powstaje doktorat
na Uniwersytecie Lubelskim – może zdążę go przeczytać?
Profesora cieszy każdy kolejny dzień, choć ostatnio szczerze
zmartwiła go wiadomość o odejściu Niny Andrycz, wielbicielki jego
twórczości. O fascynacji wybitnej aktorki jego pracami dowiedział
się od samego Józefa Cyrankiewicza na jednym z wernisaży – ówczesny
premier przyszedł na własne oczy zobaczyć, kim i czym zachwycała
się jego małżonka.