Kościół jest przestrzenią dla kultury | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
6 + 9 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
6 + 9 =

Kościół jest przestrzenią dla kultury

Zdj. Łukasz Głowacki

WYWIAD. Z metropolitą łódzkim i od 2016 r. członkiem Rady ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Narodowego przy Konferencji Episkopatu Polski Grzegorzem Rysiem rozmawiają Piotr Grobliński i Łukasz Kaczyński w pierwszej odsłonie cyklu rozmów o kulturze i sztuce z liderami duchowymi kościołów współczesnej Łodzi.
Czy sztuka jest jeszcze potrzebna Kościołowi? Do czego? Już tyle namalowano, skomponowano…

Kościołowi potrzebny jest każdy człowiek, z artystą włącznie. Kościół jest wspólnotą, co z łaciny tłumaczy się jako zebranie darów (communio, od słowa munus – dar). Patrzymy na człowieka od strony tego, kim jest, jak jest wyposażony, jakie posiada dary – one wszystkie są cenne. Druga myśl jest taka, że kultura jest miejscem spotkania, dialogu. Paweł VI w encyklice „Ecclesiam suam” postawił tezę, że nie ma dziś innego narzędzia ewangelizacyjnego niż dialog. Żeby przekazywać ewangelię, trzeba spotkać się z człowiekiem, posłuchać go – a kultura jest miejscem, gdzie człowiekowi jeszcze się chce mówić. Po trzecie: to Jan Paweł II powiedział kiedyś, że wiara nie jest dojrzała, dopóki nie wypowie się przez kulturę. Dlatego to nie jest tylko pytanie, czy Kościół potrzebuje kultury, ale czy faktycznie ją tworzy. Jeśli nie tworzy, powinien zacząć się bać o siebie samego. Jeśli nie potrafi wypowiadać się językiem kultury, to jest w stanie jakiejś niedojrzałości, niepełności. I czwarta myśl (przyszła mi do głowy jako pierwsza): w tym pytaniu najciekawsze jest słowo „jeszcze”. Problem w tym, że nawet jeśli przez dotychczasowe wieki Kościół tworzył kulturę, powstaje pytanie, czy człowiek XXI wieku łatwo się odnajdzie np. w kościele postawionym w wieku XI? Coś z przeszłości może być piękne i do mnie przemawiać, tylko czy ja dziś postawiłbym taki sam kościół? Czy możemy tylko kopiować starych mistrzów? Czy nie powinniśmy wypowiadać się sami? Są genialne teksty Brata Alberta, który mówi, że każdy jest artystą, nawet jak kroi suknie lub układa klomby, czyli jest artystą, gdy w działaniu widać jego osobowość. Jeśli nie widać, to mamy małpowanie, nie sztukę. On był dość surowy w ocenach, zwłaszcza przed zmianą z Adama Chmielowskiego na Brata Alberta. Stąd jego straszne teksty o Matejce, aż nie wypada czytać (śmiech).

We Francji w średniowieczu postawiono 700 katedr i kościołów, a dzisiaj nam nie wychodzi.

I tak, i nie. Akurat w Łodzi nie ma wielu starych kościołów, z wyjątkiem św. Józefa. Ale Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa, ogromny, postawiony po przemianach politycznych w Polsce, jest – tak myślę – kościołem, w którym człowiek może się modlić i odnaleźć w jego formach wyrazu artystycznego. W Krakowie przychodzi mi do głowy Arka Pana – to zupełnie inna sztuka, pełna wielkich symboli, ale odlatujący z krzyża Chrystus autorstwa Bronisława Chromego jest dla mnie rzeźbą, która krzyczy tak samo mocno, jak umierający Jezus w ołtarzu Wita Stwosza. Nie jest więc tak, że dziś nie ma wielkich artystów, choć zgadzam się, że nieraz to, czym kończy się proces twórczy, stawia nam pytania o kondycję współczesnego człowieka. Ale jeśli sztuka objawia jakiś dramat w tym człowieku, to trzeba się zastanowić, jak mu pomóc.

Odnajdywanie się lub nie wobec współczesnego kościoła czy współczesnej sztuki sakralnej oznacza wskazanie na konieczną adekwatność tworu do czasu, w jakim powstał?

To jest adekwatność w odniesieniu do człowieka, do twórcy. Żeby dobrze poczuć się w kościele romańskim, trzeba znać pewien kod kulturowy, sztuka romańska jest od A do Z sztuką symbolu. Kto nie zna tych symboli, może być pod wrażeniem sztuki, ale nie będzie rozumiał „przekazu”. Nie jest to tylko kwestia tego, czy ktoś się uczył historii sztuki. To jest trochę inny świat, dzieli nas 900 lat, czasami też przestrzeń geograficzna – w tym sensie nie jest to „nasze”. Teoretycznie nie powinno być takiego problemu w kościele, który powstał tu i teraz, w miejscu, w którym żyję. Powinno być mi bliżej do artysty, który tworzy dzisiaj i jest człowiekiem wierzącym, niż do np. Mistrza z Autun, czyli Gislebertusa i jego „Ewy kusicielki”.

Piotr Grobliński i Łukasz Kaczyński 

- - - -

Cała rozmowa do przeczytania w "Kalejdoskopie" 12/19. Do kupienia w Łódzkim Domu Kultury, punktach Ruchu S.A., Kolportera, Garmond-Press w salonach empik i łódzkiej Księgarni Ossolineum (Piotrkowska 181). A także w prenumeracie (w opcji darmowa dostawa do wybranego kiosku Ruchu): TUTAJ

Możecie też słuchać naszych najlepszych tekstów w interpretacjach aktorów scen łódzkich, z Łodzią i regionem związanych na platformie "Kalejdoskop NaGłos": TUTAJ

Kategoria

Inne