FELIETON. „Noce i dnie” znam od dziecka. Wszyscy znamy. Bo do tego serialu się wraca. To jest nasza baza. Jeżeli mówi się, że kino bywa (rzadko) czymś trwałym, na równi z pomnikami architektury czy arcydziełami plastyki, to dzieło Antczaka jest taką konstrukcją. Pisze Łukasz Maciejewski.
Odporną na historyczne zawieruchy, odporną na czas. Jednak dopiero w trakcie lektury tomu wspomnień „Jak ja ich kochałem” pojąłem, że dobijający 91. urodzin nestor polskiego kina i telewizji zawarł w „Nocach i dniach”, a także we wszystkich swoich filmach, spektaklach telewizyjnych – własny los. To była jego historia, odtworzona w detalach z precyzją zegarmistrza. Antczak odkrywa swój los, żebyśmy mogli go odtąd oglądać przepisany na postaci, na ukochanych aktorów, na fotografie z innych epok.Partie poświęcone trudnemu dzieciństwu reżysera, jego rodzinie, tułaczkom, wojennym losom czyta się z wypiekami na twarzy. I tylko od czasu do czasu łapiemy się na tym, że miejsce, w którym biedował z rodzicami, to przecież chata z „Nocy i dni”, że muzyka Chopina pojawiła się w filmach reżysera nie bez powodu i że nie bez powodu nakręcił czytaną już w dzieciństwie „Damę Kameliową” („zawsze miałem skłonność do melodramatyzowania życia” – wspomina). Często też sam reżyser te szczegóły dookreśla. Zazdroszczę Jerzemu Antczakowi fenomenalnej pamięci. W autobiograficznej prozie ocala nie tylko plan pierwszy, ale również drugi i trzeci. Pamięta o ludziach, którzy na różnych etapach życia i twórczości towarzyszyli mu w jego artystycznych i emocjonalnych podróżach.
Mam wrażenie, że znamy się całe życie. W przeciwieństwie do pamięci Antczaka moja jest dziurawa i chimeryczna, ale tamto spotkanie zapamiętałem. Na festiwal w Gdyni przyjechałem jako licealista z Tarnowa pod opieką polonistki, która dbała, żeby młodzi ludzie oglądali jak najwięcej, chłonęli sztukę. Była pozytywistką w najpiękniejszym wydaniu. Chociaż nigdy mnie nie uczyła, nauczyła bardzo wiele. Szacunku dla sztuki przede wszystkim. Wtedy spotkałem Antczaków po raz pierwszy – pokazywali w Gdyni „Damę Kameliową” z olśniewającą aktorsko i olśniewająco piękną Anną Radwan. Podszedłem do pani Jadwigi Barańskiej i pana Antczaka z pewną taką nieśmiałością, z prośbą o autograf, z tanim aparatem. Naczelne cechy temperamentu Antczaka – żywiołowość, serdeczność, uśmiech – dały o sobie znać. I chodzi o serdeczność dla każdego, również dla nowo poznanego nieśmiałego chłopca z Tarnowa. Zdjęcie z tamtego spotkania po latach pozostaje dla mnie czystym wzruszeniem.
Kontakt odzyskaliśmy po latach, nie pamiętam, jak się to zaczęło, ale jest, trwa. Pani Jadwiga była bohaterką tomu „Aktorki. Portrety”; od pewnego czasu zawsze, kiedy Antczakowie przyjeżdżali do Polski, spotykaliśmy się. To już taka nasza tradycja. [...]
Łukasz Maciejewski
--
Cały felieton do przeczytania w Kalejdoskopie 02/21.
Numer 02/21 do kupienia w Łódzkim Domu Kultury, punktach Ruchu S.A., Kolportera, Garmond-Press, w salonach Empik.
I w prenumeracie:
- redakcyjnej – część kosztów wysyłki każdego numeru bierzemy na siebie, a na początek prenumeraty każdy otrzymuje antologię naszych felietonów (i nie tylko) "The best of Kalejdoskop. Felietony": TUTAJ
- dostępnej od lat via Ruch (w opcji darmowa dostawa do wybranego kiosku Ruchu): TUTAJ
* Nasze PODKASTY
Możecie też słuchać naszych najlepszych tekstów w interpretacjach aktorów scen łódzkich, z Łodzią i regionem związanych – na platformie "Kalejdoskop NaGłos": TUTAJ i TUTAJ
Rozwijamy też tematyczne "Podkasty Kalejdoskopu", dostępne TUTAJ
* Nasze AUDYCJE
W społecznościowym Radiu Kapitał realizujemy cykl audycji „Oko Kalejdoskopu”. Pierwsze trzy audycje: rozmowę wokół „tez dla łódzkiej kultury” z ich autorem Michałem Lachmanem, dotyczącą tematu strategii dla łódzkiej kultury, rozmowę Joanny Glinkowskiej z Rafałem Kołackim o field recordingu i rozmowę z Rafałem Gawinem o „Muzyce roku pandemii”, można odsłuchać TUTAJ
Kategoria
Film