Historia ciągłej zmiany | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
3 + 6 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
3 + 6 =

Historia ciągłej zmiany

Dzieje fotografii to nieustające zmiany technologiczne, systematyczne poszerzanie zakresu wzorów estetycznych oraz pełnionych przez to medium funkcji dokumentacyjnych, identyfikacyjnych, komunikacyjnych. Z tego powodu coraz trudniejsze jest dziś pisanie o fotografii en bloc. Stała się ona fenomenem zbyt złożonym, różnorodnym i powszechnym, aby poddać ją prostej i szybkiej analizie.
Można jednak wskazać kilka trendów i procesów, którym fotografia podlega. Podstawą do spisania tych uwag stała się wystawa „Photography Never Dies”, zaprezentowana we Wrocławiu w 2016 roku. Po pierwsze, fotografia dociera dziś do nas z rozmaitych źródeł: prasy, albumów, druków, zbiorów archiwalnych, ale przede wszystkim z mediów elektronicznych, a te z kolei powodują, że zdjęcia zmieniły swój ontologiczny status, podlegając innym mechanizmom obiegu, inaczej są też używane i oglądane. Medium determinuje przekaz, zdjęcia z ekranu działają na nas inaczej niż barytowe odbitki lub zwykłe wydruki.

Fotografia jak impuls
Wstawiane w mozaikę komputerowego interfejsu, dryfują w stronę infotainmentu (przekazywanie informacji za pomocą luźnej formy, często spotykane dziś w środkach masowego przekazu, głównie w mediach elektronicznych – przyp. red.), są szybko zastępowane przez następne i dodatkowo otoczone masą konkurencyjnych komunikatów. Struktura mozaiki wymaga nieustannego selekcjonowania bodźców, w czym coraz skuteczniej „pomagają” nam algorytmy tworzone przez Google czy Facebook. Dostarcza się nam komunikatów zindywidualizowanych, pasujących do naszych pragnień i preferencji. Na zasadzie sprzężenia zwrotnego my zaglądamy w otchłań, a ona z kolei wnika w nas. Poczucie totalnej wolności w dostępie do informacji jest iluzoryczne i niebezpieczne. Fotografia odgrywa tu ważną rolę – nieustannie podtrzymuje naszą uwagę i angażuje nas emocjonalnie. Po drugie, fotografia sprzężona z telefonią komórkową stała się nowym, dynamicznym sposobem komunikacji. Takie zdjęcia stają się pomostami komunikacyjnymi, przestając być obrazami fotograficznymi w dawnym tego słowa znaczeniu. Zwykle też mają one krótki żywot, nie służą temu, aby „chwila trwała”, nie „zamrażają czasu”, nie aspirują do pozostania na dłużej, lecz działają jak impuls, który szybko wygasa. Po nim zaś natychmiastowo pojawiają się kolejne. Snapchat i inne tego rodzaju aplikacje, na których życie zdjęcia trwa przeciętnie kilka sekund, zdają się kształtować przyszłość fotografii. Nawet jeśli nie zostaną one skasowane, to i tak znikną, pogrzebane w lawinie kolejnych obrazów. Zdjęcia, których przeznaczeniem jest jedynie kilkusekundowa egzystencja, całkowicie negują dominującą do tej pory logikę wykonywania fotograficznych rejestracji. Zdjęć powstaje coraz więcej, ale los większości z nich jest niepewny.


Cały tekst Tomasza Ferenca do przeczytania w grudniowym numerze „Kalejdoskopu” 12/2021.

Kategoria

Inne