Malarze łódzkiego krajobrazu | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
2 + 5 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
2 + 5 =

Malarze łódzkiego krajobrazu

Choć historia sztuki kojarzonej z Łodzią chlubi się emblematem artystycznej awangardy, to warto przypomnieć zupełnie inny, choć także oryginalny fragment dorobku łódzkich artystów. To twórczość tzw. łódzkiej szkoły realizmu. W obrazach Wiesława Garbolińskiego, Jerzego Krawczyka, Benona Liberskiego, Barbary Szajdzińskiej-Krawczyk i Józefa Skrobińskiego  pejzaż Łodzi nie był bynajmniej standardowo „malowniczy”. Monotonne fabryczne ulice, szare niebo, kominy, bezład zabudowy, gdzieniegdzie skrawek zapomnianej zieleni – tak łódzcy artyści interpretowali osobliwość miasta, niewątpliwie wówczas zaniedbanego, zatrzymanego w złym czasie.
Dziś można uważać, że prekursorem łódzkiej szkoły realizmu był krakowianin Jerzy Nowosielski. Mało kto pamięta, że ten artysta, uważany za jednego z najwybitniejszych malarzy polskich drugiej połowy XX w., mieszkał w Łodzi w latach 1950–1962. Do 1956 r. nie brał udziału w wystawach, chociaż cały czas malował, a głównym tematem jego ówczesnych obrazów był krajobraz Łodzi. Kiedy je wreszcie pokazał, łódzka publiczność była zaskoczona jego wrażliwą interpretacją nastroju smutnego miasta. W zachowanych „Pejzażach łódzkich 1951–1956” widać nostalgiczną aurę przedmieść Łodzi – z monotonią ciągnących się fasad domów, niekończących się pasm szyn tramwajowych, napowietrznych linii elektrycznych tnących brudny nieboskłon. Utrzymane w bardzo skromnej palecie barw i zimnych kolorach obrazy stworzyły zupełnie nową artystyczną poetykę pejzażu miejskiego, co wprawdzie nie spodobało się recenzentom z łódzkiej prasy, ale wzbudziło zainteresowanie innych artystów.

W 1957 r. na wystawie zbiorowej łódzka publiczność zobaczyła dwa obrazy Jerzego Krawczyka, bardzo zbliżone poetyką do prac Nowosielskiego. Skomponował np. malarski wizerunek ulicy Milionowej – uchodzącej w dal długiej pustej drogi obramowanej wysokimi płotami, spoza których wyłaniają się smętne piony fabrycznych kominów i daleka wieża kościoła. Podobnych krajobrazów Krawczyk namalował kilkadziesiąt, tworząc przejmujące weduty ulic, łatwych przecież do zidentyfikowania przez odbiorców – łodzian, choć poddanych przez artystę ekspresyjnej deformacji, zdominowanej przez przesadnie wydłużone akcenty pionowe.

Cały tekst Gustawa Romanowskiego można przeczytać w numerze lutowym „Kalejdoskopu” 2/2022.

Kategoria

Inne