– Współczesne dramaty jakoś mi się nie podobają. Przeszkadza mi, że są mało fabularne. Zwykle przedstawiany jest jakiś problem i postaci, które mają się pojawić na scenie, wypowiadają kwestie związane z tym tematem. Te teksty są dyskursywne, publicystyczne – mówi ŁUKASZ BARYS, laureat Nagrody Dramaturgicznej im. Tadeusza Różewicza za sztukę „Szwaczka” w II edycji konkursu organizowanego przez Teatr Miejski w Gliwicach. Młody pisarz pochodzi z Pabianic. Jest laureatem Paszportu „Polityki” za powieść „Kości, które nosisz w kieszeni”. Od blisko dwóch lat pisuje felietony do „Kalejdoskopu”.
Piotr Grobliński: Nagrodzona w konkursie dramaturgicznym w Gliwicach sztuka „Szwaczka” to twój pierwszy utwór sceniczny?Łukasz Barys: Pierwszy ukończony. Już wcześniej próbowałem pisać dramaty, ale jakoś nie wychodziło.
Napisałeś ten tekst specjalnie na konkurs czy może leżał na dnie szuflady i czekał na swoją szansę?
Pomysł miałem wcześniej, ale konkurs dał mi dodatkową motywację. Chciałem wziąć udział już w poprzedniej edycji, ale dopiero w tym roku się udało. To bardzo ciekawy konkurs. Duża nagroda, spektakl przygotowany na podstawie sztuki, która wygrała poprzednią edycję – to zwróciło nie tylko moją uwagę.
Dlatego postanowiłeś wystartować?
Godło, dane autora w osobnej kopercie – wysyłając „Szwaczkę”, poczułem się, jakbym wrócił do czasów, gdy brałem udział w konkursach poetyckich. Ostatnio mi się to nie zdarza, ale chciałem spróbować czegoś nowego. Tyle że nie miałem doświadczenia w pisaniu dramatów. Przeczytałem dwie antologie dramatu amerykańskiego i trochę się tymi realistycznymi sztukami inspirowałem.
Całą rozmowę można przeczytać w styczniowym numerze „Kalejdoskopu” 1/2024.
Kategoria
Inne