Spotkania w trzecim wymiarze | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
4 + 2 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
4 + 2 =

Spotkania w trzecim wymiarze

Film w 3D chyba nikogo już dziś nie ekscytuje. Wrażenie przestrzenności, zanurzenia w świecie przedstawionym wydaje się średnio przekonujące, a przy tym trzeba nosić niewygodne okulary, czasem po seansie boli głowa. Mimo to filmowcy z Pracowni S3D w Laboratorium Narracji Wizualnych Szkoły Filmowej w Łodzi postanowili udowodnić, że w stereoskopii tkwi wielki artystyczny potencjał.
Niestety, 3D źle się kojarzy. Twórcy kina nie za bardzo szanują tę metodę opowiadania, uważając, że chodzi tu wyłącznie o wizualne efekciarstwo. Filmów artystycznych z wykorzystaniem stereoskopii powstało zaledwie kilka. Na przykład „Pina” Wima Wendersa, poświęcona wybitnej choreografce Pinie Bausch, czy „Jaskinia zapomnianych snów” Wernera Herzoga, który pokazuje malowidła naskalne w jaskini Chauveta we Francji. – Te filmy dowodzą, że 3D jednak działa – zauważa Piotr Matysiak, operator, szef Pracowni S3D. – Trzeba tylko zrozumieć tę technologię. Nikt nie pomyślał, żeby zrobić dajmy na to „Listę Schindlera” w 3D, bo przecież nie wypada. Jeśli jednak uświadomimy sobie, że dzięki stereoskopii można opowiadać bardziej emocjonalnie, w większym stopniu zaangażować widza, zmieni się nasze myślenie o sensowności takiego pomysłu.

Stereoskopia – technika obrazowania oddająca wrażenie widzenia stereoskopowego (poprzez dwoje oczu) – jest dużo starsza niż fotografia. Jacopo Chimenti w końcu XVI wieku wykonał dwa rysunki tuszem – tzw. stereoparę. Przedstawiały tę samą postać widzianą z dwóch punktów, jakby lewym i prawym okiem malarza. Rysunki te zapewne zamówił włoski fizyk Giambattista della Porta, który już w 1593 roku pisał o tworzeniu iluzji widzenia przestrzennego. Jednak dopiero w roku 1838 angielski fizyk Charles Wheatstone zbudował pierwszy aparat do oglądania obrazów przestrzennych i nazwał go stereoskopem. W urządzeniu tym wykorzystał już pary ówcześnie pionierskich fotografii.

Obrazy (zdjęcia) w stereoparze rejestrowane są z punktu widzenia lewego i prawego oka. Różnią się w niewielkim stopniu kątem widzenia i szczegółami wzajemnego przesłaniania się elementów sceny. Drobne rozbieżności niosą informacje o trzecim wymiarze. Nasz mózg jest w stanie te dwa obrazy złożyć, przetworzyć i sprawić, że uzyskujemy wrażenie przestrzenności, głębi.

Cały tekst Bogdana Sobieszka do przeczytania w styczniowym numerze „Kalejdoskopu” 1/2022

Kategoria

Inne