Debata służy dobremu rządzeniu i wspólnemu dochodzeniu do prawdy o świecie, udoskonalaniu naszego obrazu świata. A wydaje się, że szczególnie dzisiaj mamy o czym rozmawiać. Żyjemy w czasach przełomu, upadku – jak chcą niektórzy – systemu polityczno-społeczno-gospodarczego. I żeby narodziło się nowe, musimy oprzeć się na wspólnych wartościach, które mogłyby przydać się w budowaniu lepszej i bardziej sprawiedliwej rzeczywistości. Na przebieg debaty mają wpływ: polaryzacja, emocjonalność dyskursu, promowanie oburzenia i agresji w mediach społecznościowych, boty udające ludzi, kultura unieważniania, język inkluzywny. Nie będzie więc łatwo. Musimy tym bardziej uwierzyć – jakkolwiek utopijnie to brzmi – że systemowa zmiana społeczna jest możliwa.
Oszukani?Demokracja to rozmowa – konstatuje w swojej najnowszej książce Yuval Noah Harari. Jak zatem debata publiczna – rozbita przez polaryzację, napiętnowana językiem emocji, zmanipulowana przez algorytmy i boty w mediach społecznościowych czy wreszcie nieszczera z powodu kultury unieważniania – świadczy o kondycji demokracji? A może już nie chce nam się ze sobą gadać?
Cały tekst Bogdana SOBIESZKA można przeczytać w marcowym numerze „Kalejdoskopu” 3/2025.
Objawienie dobra wspólnego
– Dzięki debacie dzielimy się różnymi doświadczeniami. Tylko trzeba umieć je wypowiedzieć, żeby nie kończyło się na irytacji i odrzuceniu. Chodzi o to, żeby dało się spotkać, nawiązać kontakt. Proponuję język poezji. Świadomość poetycka, poezja czy wyrażanie niektórych myśli w języku poezji mogą sprawić, że znów nauczymy się ze sobą rozmawiać – mówi Monika KOSTERA z Uniwersytetu Warszawskiego.
Cały wywiad Bogdana SOBIESZKA można przeczytać w marcowym numerze „Kalejdoskopu” 3/2025.
Kategoria
Inne