– Fotografia jest sztuką patrzenia, widzenia przez soczewki wrażliwości i percepcji autora. Fotografia to wolność wypowiedzi. Chwila, przestrzeń, światło, emocje związane z tą chwilą, złapane w kadrze wspólnie oddziałują na widza – mówi JAROSŁAW MICHAŁ SOBCZAK, przedsiębiorca, podróżnik i fotograf, którego fotografie prezentuje wystawa w Galerii Andel’s Art.
Justyna Muszyńska-Szkodzik: – W styczniu w Hotelu Andel’s pokazał pan wystawę zdjęć z Antypodów. Co zobaczymy tym razem?
Jarosław
Michał Sobczak: – To była pierwsza wystawa z cyklu
„World’s Magic Moments”. Tym razem zaprezentuję kolejną –
fotografie z podróży po Ameryce Północnej. Podróżując, staram się
dotrzeć do miejsc, które emanują energią, gdzie można się
zatrzymać, uważnie i spokojnie przyjrzeć się otaczającemu światu.
Otwarta przestrzeń uspokaja i daje poczucie wolności, ale to
rdzenni mieszkańcy tworzą klimat miejsca. Podczas przemierzania
Arizony zagubiłem się w rezerwacie Indian Navajo i dzięki temu
odnalazłem drogę do wyjątkowego miejsca, gdzie żyją Indianie Hopi.
To jeden z najbardziej tajemniczych ludów na ziemi, o wizjach ich
szamanów krążą legendy, jak i o świętych Kamiennych Tablicach, na
których zapisana jest Wielka Przepowiednia dla Świata. Gościnni
Indianie zaprosili mnie na swoją uroczystość plemienną, byłem tam
jedynym białym, mogłem przyjrzeć się z bliska ich zwyczajom i, co
najważniejsze, uzyskałem pozwolenie na robienie zdjęć. Moją uwagę
przyciągają niesamowite krajobrazy, jak Antylope Canyon z barwnymi
formacjami skalnymi czy Park Narodowy Redwood, gdzie rosną drzewa o
aksamitnej korze, których wiek oceniany jest na ponad 2000 lat – to
ciekawe, że z najmniejszych szyszek na ziemi wyrastają największe
na planecie drzewa, jak z najmniejszego pomysłu – wielkie
idee.
Co pana gna w świat?
– „Podróż to jedyna
rzecz, za którą płacimy, a która czyni nas naprawdę bogatszymi” – o
doznania, wrażenia i uczucia… To nie tylko chłonięcie miejsc,
zapachów czy krajobrazów, ale także poznawanie ludzi. I okazja do
poznania samego siebie, uspokojenia. Sposób ucieczki od hałaśliwej
cywilizacji, szybkiego tempa życia, natłoku informacji.
Z licznych podróży przywozi pan bardzo dużo zdjęć…
– Podczas jednego
wyjazdu robię kilka tysięcy fotografii, z których na wystawie
pojawia się kilkanaście. Bardzo trudno wybrać ujęcia oddające magię
chwil, które tak mnie urzekły i zawsze martwię się, czy uda mi się
sprawić, by ludzie patrzący na moje zdjęcia poczuli atmosferę
miejsc, z których pochodzą.
Lubi pan fotografię czarno-białą?
– Ona mocniej
przemawia, bo daje mniej bodźców, jest bardziej wyrazista,
ascetyczna, nastrojowa, pojawiają się nowe odczucia i wrażenia,
których próżno szukać w fotografii barwnej.
Traktuje pan fotografię jako formę sztuki?
– Fotografia jest
sztuką patrzenia, obrazowania świata. Jak mówił Seneka: „Wszelka
sztuka jest naśladowaniem natury”. A tym właśnie jest fotografia –
obrazem natury. I coś w sobie ma, skoro oddziałuje na widza. Do
dziś pamiętam, jak wielkie wrażenie wywarło na mnie jedno ze zdjęć
Petera Lika – emanowało taką energią, że przez kilka kolejnych dni
wracałem do galerii, by je oglądać.
Jak wspomnieliśmy, to już druga pana wystawa w tej galerii.
– Z tym miejscem
jestem związany od lat. Przed laty, gdy były to jeszcze zakłady
Marchlewskiego, jako przedsiębiorca dostarczałem surowce bawełniane
z Uzbekistanu i Tadżykistanu. A teraz hotelowa galeria jest
wymarzona na wystawy.
Łączy pan pasję do fotografii z działalnością charytatywną.
– Podczas wernisażu
pierwszej wystawy przeprowadziłem konkurs na dwie, zadaniem widzów,
najlepsze prace – te zwycięskie przekazałem na aukcję charytatywną,
a pozyskane z ich sprzedaży pieniądze trafiły na potrzeby
budowanego właśnie łódzkiego hospicjum dla dorosłych przy ul.
Pojezierskiej. W tym roku będzie podobnie.
PS
Fotografia Jarosława Michała Sobczaka znalazła się na okładce
marcowego "Kalejdoskopu"!
Wystawa czynna do 3 marca 2017.
Wystawa czynna do 3 marca 2017.
andels
Kategoria
SztukaAdres
ul. Ogrodowa 17