W tym roku twórcy pracowali na plenerze „Pejzaż malowany ziemi łódzkiej” już dziewiąty raz – w powiecie zgierskim. Wśród powstałych 70 obrazów o jednakowych wymiarach 100x80 cm jest kilka naprawdę udanych.
Latem w regionie łódzkim odbył się kolejny plener malarski
wymyślony przez Andrzeja Cieślika, dyrektora Miejskiego Ośrodka
Kultury w Konstantynowie Łódzkim. Idea jest taka, by co roku
artyści – zawodowcy i amatorzy – spotykali się w innym powiecie
województwa, odzwierciedlali na obrazach swoje wizje odwiedzanych
miejsc, a następnie oddali prace do plenerowej kolekcji. W tym roku
twórcy pracowali na plenerze „Pejzaż malowany ziemi łódzkiej” już
dziewiąty raz – w powiecie zgierskim. Było ich siedemdziesięcioro.
Zawsze zgłasza się kilkadziesiąt osób, zbiór liczy więc już grubo
ponad 500 prac. To największy w Polsce zbiór obrazów promujących
jeden region.
Po każdym plenerze organizowana jest wystawa, która jeździ po
całym województwie, ale pierwsza odsłona odbywa się zawsze w ramach
Mixera Regionalnego w Łódzkim Domu Kultury. Można ją tu było
oglądać zaledwie przed dwa dni, ale zainteresowani odnajdą
ekspozycję w ciągu roku w wielu innych miejscach województwa, nie
tylko w galeriach, ale i np. w remizach strażackich – bo chodzi o
to, by dotarła do jak najszerszej publiczności.
Wśród 70 obrazów o jednakowych wymiarach 100x80 cm przeważają
takie o niewielkiej wartości artystycznej, ale jest też kilka
naprawdę udanych. Wymienię te, które uważam za najbardziej
wartościowe.
Po pierwsze – pionowy pejzaż Agnieszki Markiewicz pt. „Na
spacerze”. Niby zwyczajna łąka, pasmo rzeczki, niebo, ale urzeka
kolorystyka obrazu – typowa dla krajobrazu o zmierzchu, gdy
zielenie i błękity stają się bardziej stonowane, subtelniejsze i
szlachetniejsze. Równie udany jest, według mnie, „Kościół w
Giecznie” Róży Kobojek – realistyczny, ale jednak nieco
uabstrakcyjniony, detale nie są tu ważne, istotny jest klimat.
Sprawiające wrażenie nieco chaotycznych plamy barwne dają ciekawy
efekt pewnego zatarcia – jakby to było wspomnienie miejsca, a nie
ono samo.
Mimo pewnej infantylności dobre wrażenie zrobiło na mnie
płótno Ewy Bobrowskiej. Zapewne z powodu pięknych kolorów, wśród
których przeważają zieleń, turkus i fiolet – abstrakcyjnych plam,
maźnięć, które wspólnie tworzą coś na kształt kosmosu, z którego
wynurzają się schematycznie rysowane pędzelkiem białe zarysy
wiatraka, wigwamów, pawia… To swoista „Mapa” miejsc.
Dorota Herbik za to zupełnie rezygnuje z barw – tak bardzo,
jak to możliwe. Jej obraz „Niebo w dnu 4 lipca 2016” jest
szaro-srebrny. Przedstawia uproszczony pejzaż z niebem zasnutym
jasnymi i ołowianymi chmurami. Te pracę trzeba zobaczyć na żywo –
nie da się jej zreprodukować tak, by oddane były wszelkie
walory.
Andrzeja Janeczki nie ujęły ani zabytki, ani krajobrazy, ale
forma – układ brył zwyczajnych strykowskich zabudowań i barwy.
Dominuje żółty odcień murów, ceglasty kolor budynku i kontrastujące
z nimi dwie małe plamy ultramaryny w postaci samochodów. Ciekawy,
fotograficzny kadr wybrała Luiza Kasprzyk, przedstawiając fabryczny
budynek w Zgierzu – jasną bryłę na granatowym tle nieba. Sporo jest
uroku w „rozpikselowanym”, mocno kolorowym widoku sokolnickiego
stawu w świetle wschodzącego słońca, namalowanym przez Elżbietę
Łuniewską. Niemal jak abstrakcyjny obraz wyglądają pasma pól po
żniwach autorstwa Leszka Misiaka. Interesujące jest całkowicie
abstrakcyjne tło „Wiary Zgierza” Marty Szatan – kojarzące się ze
ściankami pryzmatu, przez które przenika wiązka światła. Gdyby
autorka poprzestała na tym tle, byłby to naprawdę dobry obraz. Jak
dla mnie efekt – artystyczny i metaforyczny – trochę psuje szkicowa
biała sylwetka wieży kościoła.
Na koniec zostawiam obraz Elżbiety Melchinkiewicz-Kiepel inny
niż wszystkie – jedyny przedstawiający scenkę rodzajową: życie
toczące się na targu warzywnym w Zgierzu. Jego atuty to
nieoczywisty temat, ciekawa kompozycja, wyrazisty kontrast światła
i cienia, a w strefie światła – mocne, soczyste kolory.
Aleksandra Talaga-Nowacka
Województwo Łódzkie
Kategoria
SztukaAdres
Województwo Łódzkie