Jedną z najciekawszych wystaw kuratorskich Łódź Design Festival 2016 była prezentacja przygotowana przez Zofię Biernacką z łowickiej galerii Browarna. Wystawa Et(n)os miała premierę w czerwcu w siedzibie galerii, ale dopiero podczas festiwalu mogła ją zobaczyć szersza publiczność.
Jedną z najciekawszych wystaw kuratorskich tegorocznego Łódź
Design Festival 2016 była prezentacja przygotowana przez Zofię
Biernacką z łowickiej galerii Browarna. Wystawa
Et(n)os miała premierę w czerwcu w
siedzibie galerii, ale dopiero podczas festiwalu mogła ją zobaczyć
szersza publiczność. Piękny, a zarazem inteligentnie pomyślany
prezent dla Łowicza z okazji 880-lecia miasta.
Wszystkim, którym Łowicz kojarzy się głównie z powidłami i
pomidorami w puszce, należy przypominać o barokowej architekturze,
freskach Michała Anioła Palloniego, znanych w całym świecie
procesjach Bożego Ciała, a także o kulturze ludowej Księżaków, z
której pochodzą motywy wyjątkowo często wykorzystywane jako symbole
polskiej tradycji (wycinanka łowicka inspirowała twórców logo Euro
2012, a łowicki strój ludowy - projektantów zabawkowego bączka,
który był oficjalnym upominkiem polskiej prezydencji w UE). Warto
też zauważyć, że kolorystyka i forma łowickich pasiaków inspiruje
wielu młodych projektantów, znudzonych czarno-biało-szarym
minimalizmem współczesnego designu.
Kilkunastu z nich wyszukała i zaprosiła do współpracy przy
wystawie Et(n)os Zofia Biernacka. Młoda
kuratorka postawiła przy okazji artystom i widzom kilka ciekawych
pytań: Gdzie leży granica między mądrze czerpiącym z ludowych
wzorów designem a masowym gadżetem bezmyślnie kopiującym koguty i
kodry? Na czym polega twórcza praca nad formą? Jak sztukę
ludową widzą dzisiaj ludzie, którzy ukończyli akademie sztuk
pięknych? Czy wchodzą z nią w jakiś dialog? Czy w czasach globalnej
wymiany sztuka nadal buduje tożsamość regionu?
Na wystawie są prace znane i docenione, jak wspomniany bączek
duetu Smaga Projektanci, albo jak okrągły dywan-wycinanka Moho
Design - zdobywca wszystkich możliwych nagród, łącznie z Red Dot
Design Award. Jest znana lampa "Wiecha" Agnieszki Lasoty, oparta na
genialnym w swej prostocie pomyśle, że wyposażanie domu w lampy
jest czymś podobnym do ludowego zwyczaju kończenia budowy
zatknięciem na dachu ozdobnego bukietu. Ale na wystawie są też
prezentowani twórcy mniej jeszcze popularni, choc równie
interesujący. Są oparte na ludowych wierzeniach bajecznie kolorowe
obrazy Karoliny Matyjaszkowicz, jest intrygujące krzesło-pasiak
Marzeny Krupy (zrobione z wielu przezroczystych profili w kształcie
litery L, które z boku oklejone są kolorowymi foliami - w efekcie
krzesło widziane od przodu jest przezroczyste, a obserwowane pod
kątem nabiera kolorów), jest wycinanka Kasi Kmity, łacząca motywy
ludowe z popkulturowymi (szkoda, że pokazano tylko jedną, w dodatku
nie najlepszą pracę). Jest wreszcie wspaniała ceramika duetu Marta
Kędzierska - Jacek Tratkiewicz, która co prawda może kojarzyć się
bardziej z kulturą japońską, ale jednak nawiązuje do łowickiej
tradycji, tyle że w trochę inny sposób. Otóż artyści ci wypalają
swoją ceramikę w pracowni zlokalizowanej we wsi niedaleko
Nieborowa, czyli w miejscu, w którym ceramikę (majolikę) wypala się
od ponad stu lat (nie licząc zabytków archeologicznych). To także
wpisanie się w historię regionu.
Tylko niektórzy z artystów pokazanych na wystawie pochodzą
i/lub mieszkają w Łowiczu i okolicach. nie chodzi więc tu o jakąś
etniczną wieź z ziemią czy tradycyjną kulturą. Chodzi raczej o
wejście w dialog z tradycją, która dostarcza zestawu form, kolorów,
dostarcza jakąś estetykę, która może być nośna dla poszukujących
twórców. Tradycja to przecież żywe (ożywione świadomym dialogiem)
dziedzictwo. Dzieło artysty etycznie (z gr. ethos)
korzystającego z dorobku kulturowego zbiorowości (gr.
ethnos) nie jest cytatem ani kryptocytatem, nie jest też
podkradaniem pomysłów twórcom ludowym - jest tworzeniem wariacji w
duchu pierwowzoru.
Pokazanie wystawy Et(n)os na łódzkim
festiwalu ma jeszcze jeden ważny aspekt - choć trochę zbliża Łowicz
do stolicy województwa. Wydaje się, że posiadający silną własną
tożsamość Łowicz ciąży dziś raczej ku Warszawie, a przecież mógłby
być elementem tworzącej się dopiero tradycji ziemi łódzkiej.
Kontakty artystyczne byłyby tu chyba najlepszym pomostem. Zwłaszcza
że Browarna to jedna z ciekawszych galerii w naszym regionie.
Piotr Grobliński
Kategoria
Sztuka