RECENZJA. Pejzaże Grzegorza Piotrowskiego nie są pocztówkowymi widokami ładnych miejsc. I w ogóle nie w tym rzecz, żeby pokazać urodę świata. To krajobrazy nie tyle zobaczone, co raczej odczute, przeżyte.
Wystawę malarstwa Grzegorza Leona Piotrowskiego w Galerii Opus
Film zatytułowano „Kobieta Sowa Przestrzeń”. Jak mówi sam artysta,
tytuł jest przewrotny – tylko jeden obraz dosłownie mu odpowiada.
Akty kobiece zajmowały Grzegorza Piotrowskiego przez kilka lat,
zanim zaczął malować pejzaże z cyklu „Moja okolica”, które znalazły
się na ekspozycji (to prace z lat 2014-15) – można zatem uznać
tytuł za symboliczne przejście z jednego etapu twórczości (a więc i
życia) w kolejny. Kobieta i sowa z najstarszego obrazu znajdują się
w przestrzeni niby konkretnego krajobrazu, ale jednak
niedookreślonej – i to łączy tę pracę z pozostałymi.
Pejzaże Grzegorza Piotrowskiego nie są bowiem pocztówkowymi
widokami ładnych miejsc. I w ogóle nie w tym rzecz, żeby pokazać
urodę świata. To krajobrazy nie tyle zobaczone, co raczej odczute,
przeżyte. Artysta nie oddaje wiernie tego, co widać – nie zapisuje
w pamięci fotograficznych ujęć rzeczywistości, ale filtruje świat
przez emocje, nosi ten obraz w sobie dopóki go nie namaluje – a
wtedy okazuje się, że nie jest pełny, że został tylko jakiś
„powidok”, zarys ledwie, coś go już przesłania, zakłóca. Stąd
niezapełnione formami jasne plamy (to przestrzenie
pamięci-niepamięci, które składają się na obraz świata na równi z
tym, co obiektywnie istniejące), stąd siatki ciemnych linii
pokrywających niektóre obrazy. – Nie wszystko jest istotne, w
pracowni nie mam przed sobą fotografii, koncentruję się na tym
wycinku rzeczywistości, który mnie interesuje. Czy można
to nazwać pejzażem wewnętrznym? – myślę, że tak – mówi
Grzegorz Piotrowski.
Prace są emocjonalne, formy oszczędne, uproszczone – ale nie
geometryczne, a ekspresyjne, często abstrakcyjne, choć autor uważa
te obrazy za realistyczne. – Fragment rzeczywistości często
jest abstrakcją.
Barwy – jak w naturze – raz uderzają mocą, innym razem
rozpływają się w szarościach, a jeszcze kiedy indziej bywają
zredukowane do graficznej, czarno-białej tonacji. – Gdy chcemy
przedstawić formę, kolor może coś zakłócić. Podobnie gdy zależy nam
na jednej barwie, inna może przeszkadzać. Czasami warto zrobić
jedną żółtą kropkę, żeby ta żółć była najważniejsza. Zmierzam do
czystej formy, minimalizmu. Z koloru nie zrezygnuję – tłumaczy
artysta.
Grzegorz Piotrowski odbiera świat wrażeniowo i taka jest jego
sztuka. Pejzaże malował już wcześniej, potem porzucił ten temat,
ale po przeprowadzce spod Gorzowa Wielkopolskiego w okolice Krakowa
wrócił do niego. – W nowej przestrzeni znalazłem nową formę dla
pejzażu. Nie zależy mi, żeby zachwycić obrazem, ale na
poczuciu, że jest on skończony, niezależnie, czy maluję go dwa
miesiące, czy pięć minut. Inspiruję się ludźmi, otoczeniem, jestem
wrażliwy na to, co dzieje się z kolorem w naturze. Obraz powstaje w
głowie, reszta to żmudna robota, warsztat.
Na wystawie w Galerii Opus Film obrazom nie towarzyszą opisy z
tytułami. Widz ma sam je nazwać zależnie od swoich odczuć. –
Sam kilkakrotnie zmieniam tytuły swoich prac – mówi
artysta.
W małej salce przygotowano pokaz slajdów z przykładami książek
artystycznych Grzegorza Piotrowskiego, jego szkiców (traktowanych
przez autora jako autonomiczne prace), dawniejszych obrazów (jest
m.in. eksperymentalna praca dyplomowa pt. „Ile pokazać” – pokryte
farbą zwinięte płótna, które artysta rozwija na tyle, na ile chce
je zaprezentować) i akcji – na zdjęciach widać np. stojące na
trotuarze buty: to obuwie różnych osób, zabrane przez artystę na
pielgrzymkę do Częstochowy (jak wspomina, jedna rodzina ofiarowała
na ten cel swoje najlepsze buty, w których chodzi właśnie do
kościoła – artystyczna akcja została więc potraktowana tak
poważnie, jak prawdziwa pielgrzymka).
Prowadząca autorską Galerię Opus Film Barbara Dzięcioł od
kilku lat próbowała zrealizować wystawę prac Grzegorza
Piotrowskiego. Co ją urzeka w tym malarstwie? – Prostota
wypowiedzi – mówi. – Intuicja nigdy mnie nie zawodzi. Są
prace, które coś dla mnie znaczą, coś mnie do nich przyciąga i chcę
je pokazać. Cieszę się, że prezentujemy akurat te pejzaże, bo
zawierają emocje, które lubię w sztuce.
Grzegorz Leon Piotrowski
Artysta urodzony w 1976 r. Jest absolwentem ASP w Poznaniu.
Dyplom z wyróżnieniem uzyskał w pracowni prof. Piotra C.
Kowalskiego w 2004 r. Trzykrotny stypendysta Prezydenta Miasta
Gorzowa w latach 2000, 2001 i 2002. Prowadzi warsztaty artystyczne.
Tworzy obrazy, książki artystyczne, akcje plenerowe i ceramikę
artystyczną. Pracuje z osobami niepełnosprawnymi.
Fot. ATN
Wystawa czynna do 15 stycznia 2016.
Wystawa czynna do 15 stycznia 2016.
Galeria Opus Film
Kategoria
SztukaAdres
Łódź, ul. Łąkowa 29Kontakt
tel. 502 271 868czynna: poniedziałek - piątek 9 -18
galeria@opusfilm.com
http://galeriaopus.pl