W najbliższym czasie w ramach tzw. rezydencji artystycznej przyjedzie do Łodzi pięcioro twórców ze świata. Będą mieli miesiąc na to, by stworzyć na miejscu dzieło sztuki, zorganizować akcję czy performance. Chodzi o dostarczenie miastu nowej, świeżej twórczej energii z zewnątrz.
W najbliższym czasie w ramach tzw. rezydencji artystycznej
przyjedzie do Łodzi pięcioro twórców ze świata. Będą mieli miesiąc
na to, by stworzyć na miejscu dzieło sztuki, zorganizować akcję czy
performance. Chodzi o dostarczenie miastu nowej, świeżej twórczej
energii z zewnątrz.
Od trzech lat po głowach członków Fundacji In Search Of…
chodziła idea artystycznych rezydencji. Co to takiego? Wybrany
twórca przyjeżdża z innego miasta czy kraju, by przez jakiś czas
mieszkać i tworzyć w danym miejscu. W Łodzi tego typu działania już
się odbywały, ale to ciągle nowość.
Fundacja istnieje przy Galerii Wschodniej, która promuje
progresywną twórczość. Dwa lata temu Wschodnia obchodziła 30-lecie
istnienia i z tej okazji Marcin Polak w ramach wystawy „Zawód
artysty” zaprosił widzów do umieszczania postulatów dotyczących
miejskiej polityki kulturalnej. Jarosław Suchan, dyrektor Muzeum
Sztuki w Łodzi, zgłosił wówczas pomysł rezydencji artystycznych. –
I tak się spotkały nasze oczekiwania – mówi Ewelina
Chmielewska, prezes fundacji. Decyzja zapadła. Fundacja postarała
się o pieniądze na rezydencje – 71 tysięcy zł z Ministerstwa
Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zamieściła ogłoszenia na
najważniejszych światowych portalach dotyczących rezydencji, a do
komisji wybierającej twórców zaprosiła kuratorów z Muzeum Sztuki:
właśnie Jarosława Suchana oraz Marię Morzuch, Joannę Sokołowską i
Daniela Muzyczuka. – Nie chcieliśmy, żeby to było wydarzenie
hermetyczne – my organizujemy, zapraszamy, wybieramy, pokazujemy –
ale żeby w wyborze uczestniczyły również osoby z zewnątrz,
specjaliści.
Oprócz nich w komisji znaleźli się członkowie zarządu
fundacji: Ewelina Chmielewska, Adam Klimczak, Jerzy Grzegorski, Iza
Robakowska i Tomasz Matuszak. Dokonanie wyboru nie było łatwe –
nadesłano 210 zgłoszeń, a szukano zaledwie pięciorga twórców.
Wiadomo już, że do Łodzi przyjadą: Ander Mikalson (Stany
Zjednoczone), Yael Vishnizki Levi (Stany Zjednoczone/Izrael),
Serhat Köksal (Turcja), Anna Fabricius (Węgry) i Lars Breuer
(Niemcy).
Aby dobrze przygotować się do programu, Ewelina w 2014 roku
postarała się o stypendium ministra kultury na opracowanie programu
rezydencyjnego i przeprowadzenie dwóch testowych pobytów: w Łodzi
pojawili się twórcy z Niemiec i Irlandii.
W ogłoszeniu nie było ograniczeń tematycznych czy dotyczących
wykorzystanych mediów – kierowano je do zagranicznych artystów
wizualnych, performatywnych, zajmujących się sztuką dźwięku.
Przyszły propozycje z całego świata, w tym najbardziej egzotyczna
od mieszkańca Myanmaru (dawniej Birmy). Aplikowali twórcy
teatralni, tancerze, a nawet… cyrk. Niektórzy nie zadali sobie
trudu, by dowiedzieć się, w jakie miejsce się wybierają – pojawiły
się projekty dotyczące współpracy z imigrantami z krajów
afrykańskich albo fotografowania okolicznych gór i dolin. Ale
większość chętnych dobrze się przygotowała i poznała potencjał
historii i kultury Łodzi.
Ewelina Chmielewska: – Zależy nam, by sprowadzić ludzi,
którzy wpuszczą tu świeży oddech. Szukaliśmy czegoś, czego w Łodzi
nie można spotkać. Preferowaliśmy artystów, którzy zainteresowali
się, dokąd jadą. Efekt prac nie musi być „łódzki”, ale jakiś
związek pracy z miastem powinien być. Chcemy, by projekt trwał
przez kolejne lata.
Program rezydencji organizowanych przez Fundację In Search Of…
musi zostać zrealizowany do końca roku. Co powstanie w jego
rezultacie – trudno powiedzieć. Może dzieła sztuki, może działania
efemeryczne. Komisja poznała tylko zarysy projektów, właściwy efekt
powstanie dopiero na miejscu. W ogłoszeniu zachęcano do
wykorzystania przestrzeni publicznej, więc być może to tam pojawią
się realizacje. Każdą będzie można zobaczyć. To, czy ewentualne
dzieła zostaną w Łodzi, będzie przedmiotem negocjacji z
autorami.
Organizacją przedsięwzięcia zajmie się fundacja, rola muzeum
kończy się na pracy kuratorów w komisji – jeszcze nie wiadomo, czy
zdecyduje się pokazać u siebie efekty działań. Artyści zostaną
zakwaterowani w pokojach gościnnych łódzkich muzeów, albo w
wynajętym mieszkaniu. Każdy dostanie grant w wysokości około 700
euro na realizację pracy. Wschodnia będzie pełniła rolę studia – tu
będą mogli pracować, spotykać się z innymi artystami, robić
wystawy. Bo mieszkać się tu na razie nie da. Niezbędny jest remont
lokalu.
– Staramy się o pozyskanie funduszy na porządne
odnowienie. Zajmiemy się tym pewnie po wielkiej rewitalizacji,
która obejmie także nasz budynek, ale jeszcze nie wiemy, co w jej
ramach zostanie zrobione ani kiedy. To miejsce będzie przekazane
rezydentom. Jeśli dostaniemy wsparcie, będziemy organizować
rezydencje co roku. Nie ograniczamy się do Wschodniej. Z
nadesłanych propozycji wyłoniła się lista pomysłów, które pasują do
innych łódzkich instytucji, jak Centrum Dialogu, Centralne Muzeum
Włókiennictwa czy Muzeum Kinematografii. – Chcielibyśmy
zaproponować tym instytucjom współpracę z artystami – może program
rezydencyjny się rozszerzy i nie tylko my będziemy się tym
zajmować.
Tegoroczna edycja będzie testem – na jego podstawie zostanie
opracowany model działania na przyszłość. Kolejna rezydencja ma być
ogłoszona wcześniej, tak, by artyści mogli przyjechać np. w
czerwcu.
Rezydencjom będzie towarzyszył w tym roku program realizowany
przez artystów z Polski, w tym z Łodzi. Pieniądze na wystawy i
koncerty – 20 tysięcy zł – dało miasto.
Czym w ogóle jest Fundacja In Search Of…? Powstała w 2011 roku
z inicjatywy Eweliny Chmielewskiej przy Galerii Wschodniej –
wszyscy członkowie zarządu są związani z galerią i się nią
opiekują. Fundacja zajmuje się tym, czym zawsze zajmowała się
Wschodnia. Promuje sztukę wizualną, organizuje wystawy, a dzięki
pieniądzom z zewnątrz może także wydawać książki. W najbliższych
planach jest poważna publikacja o Galerii Wschodniej pod redakcją
Tomasza Załuskiego.
Od pewnego czasu fundacja jest najemcą lokalu, w którym mieści
się galeria. – Z pracowni plastycznej lokal stał się siedzibą
organizacji pozarządowej, a to nam obniżyło czynsz – mówi
Ewelina. Fundacja w ogóle uratowała Galerię Wschodnią. –
Utrzymanie tego miejsca było coraz droższe i w roku naszego
trzydziestolecia byliśmy bliscy decyzji o zamknięciu galerii. Ale
dzięki temu, że fundacja pozyskała granty ministerialne, zostaliśmy
zmobilizowani do dalszej pracy. Grantów nie można przeznaczyć na
działalność galerii, ale jeśli są pieniądze na realizację
projektów, to nie będziemy jej przecież zamykać… Złapaliśmy oddech
i myślę, że Wschodnia będzie istnieć kolejne 30 lat.
Aleksandra Talaga-Nowacka
Fot. z archiwum Fundacji In Search Of...
październik 2016
październik 2016
Kategoria
Sztuka