Niby nic takiego - zdjęcia znad Bałtyku, ludzie w wodzie, ludzie na piasku. A jednak Jackowi Koprowiczowi udało się w tych fotografiach zawrzeć metaforę zmiany - formy.
Niby nic takiego - zdjęcia znad Bałtyku, ludzie w wodzie,
ludzie na piasku. A jednak Jackowi Koprowiczowi udało się w tych
fotografiach zawrzeć metaforę zmiany - formy.
5 lipca 2015 roku, w Międzyzdrojach błękitne niebo i upał, ale
po południu spodziewane jest załamanie. Jacek Koprowicz staje na
brzegu morza, obserwuje i uwiecznia, a cykl jednakowej wielkości
zdjęć układa w długi fryz ciągnący się wzdłuż ścian galerii.
Strzałki na podłodze wskazują kierunek, w jakim należy
podążać.
Zatem: czyste nieco, morze spokojne jak jezioro, ludzie brodzą
w wodzie, kąpiących się mało (to jednak Bałtyk...), dzieci się
bawią, mewy fruwają. Mniej więcej w połowie cyklu pojawia się jakiś
niepokój: na niebie wykwitają pierwsze czarne chmury, morze zaczyna
się kołysać, pojawiają się grzywy fal, a włosy furgoczą na wietrze.
Na kąpielowe kostiumy ponarzucano ciepłe bluzy,
sweterki.
I tu jako przerywnik pojawiają się trzy zdjęcia różniące się
od pozostałych, prezentujące to, co Pomorze oferuje w razie
niepogody: automaty do gier... (a dzieci mają w nosie zbliżający
się"kataklizm" i stroją miny do obiektywu).
Tymczasem niebo zasnuwa się coraz bardziej, fale są coraz
wyższe. Pojawiają się spodnie i kaptury. Nie wszyscy rezygnują z
kąpieli - ale większość wypoczywających jednak tylko spaceruje. A
na piasku spoczywają dwa sztuczne kaszaloty...
Co w tym ciekawego? Właśnie zmiana - odbieramy ją wyłącznie
wizualnie, bo przecież nie czujemy chłodu ani wiatru. Obserwujemy,
jak pojawiają się nowe jakości: woda i niebo zmieniają kolor oraz
"fakturę", obrazy stają się bardziej dynamiczne. Nudne obrazki
stają się intrygujące. Świat staje się jakiś ciekawszy,
nieprzewidywalny, ekscytujący. O ileż przyjemniej spacerować
brzegiem morza w czasie wichury niż podczas upału, pod prażącym
słońcem...
A poniżej - słowami samego Jacka Koprowicza - o tym, z czym
wiąże się zmiana pogody...
Starożytni byli pewni, że zmiany pogody mogą przynieść ból i
cierpienie. W zapisanym na tabliczkach klinowych poemacie na cześć
bogini mądrości Nisabal, który powstał 3 tys. lat p.n.e. w
Mezopotamii, czytamy: „Z nieba nadleciał wiatr i rozpalił w oku
człowieka chorobę”. W eposie o Gilgameszu siedem wiatrów zostało
przedstawionych jako siedem demonów powodujących gorączkę i różne
schorzenia. Uważany za ojca medycyny grecki lekarz Hipokrates z Kos
(V–IV w. p.n.e.) wywodził, że „…należy rozważyć skutki, które może
wywierać zmiana pogody na choroby ludzi”. Średniowieczne prawo
fryzyjskie nakładało wyższą grzywnę za zadanie rany, która
pozostawiła bliznę otwierającą się pod wpływem pogody. Wielki
niemiecki poeta, Johann Wolfgang Goethe żalił się, że twórcza praca
przychodzi mu z trudem, gdy barometr w ciągu dnia spada i pokazuje
niskie ciśnienie.
Wprawdzie zjawisko meteoropatii, a więc wpływu pogody na
organizm człowieka, znane jest już od dawna, nigdy jeszcze nie było
tak powszechne, co obecnie. Zawały serca, niepokój i przygnębienie
prowadzące do depresji, a nawet większa liczba samobójstw – ma w
naszych czasach związek ze zmianami warunków atmosferycznych.
Podczas przechodzenia frontów ciepłego i zimnego powietrza gorzej
czują się też cukrzycy. Rośnie wilgotność powietrza, co prowadzi do
obniżenia poziomu cukru we krwi. Zwiększona wilgotność sprawia też,
że odzywają się choroby reumatyczne oraz układu oddechowego.
Problemy miewają osoby chore na astmę. Nadwrażliwcy mogą odczuwać
duszności i zawroty głowy.
Komenda Główna Policji nie dysponuje badaniami dotyczącymi
wpływu pogody na ludzi. Jednak jasne jest, że podczas zmiany pogody
nasza kondycja psychomotoryczna jest zła. Nie jest ona jednak
usprawiedliwieniem dla obywateli, którym puszczają nerwy. Na więcej
zrozumienia mogą liczyć oskarżeni w Szwajcarii. Sędziowie są
znacznie mniej surowi dla sprawców, jeśli ci popełnili swoje czyny,
wtedy, gdy wiał silny wiatr. U nas jednak presja niesprzyjającego
ciśnienia podczas zmiany pogody nie jest okolicznością
łagodzącą.
Nic nie wskazuje również na to, że zostanie wprowadzony
obowiązek poddawania się badaniom określającym naszą podatność na
pogodę. Na taki pomysł wpadli już niektórzy pracodawcy w Japonii
czy Niemczech. Przed podpisaniem umowy o pracę kandydat musi
przynieść zaświadczenie lekarskie stwierdzające, czy jest uczulony
na pogodę. Eksperci w tych krajach reprezentują pogląd, że
meteoropatia to choroba cywilizacyjna spowodowana życiem w
warunkach, do których człowiek nie został przygotowany przez
ewolucję.
Hans Ungeheuer, jeden z pionierów biometeorologii, doradzał: w
trakcie zmiany pogody meteoropata nie powinien podejmować ważnych
decyzji. Musi uważać na to, co robi i mówi, bo ryzyko wypadków i
awantur jest większe. Jego badania wykazały, że w dni pochmurne i
wietrzne, gdy mało jest światła słonecznego, u wielu spada poziom
serotoniny – jednego z neuroprzekaźników odpowiedzialnych za nasz
nastrój, zwanego czasem hormonem szczęścia. Ten niedobór sprawia,
że łatwiej ulegamy depresji i generalnie mamy utrudniony kontakt z
rzeczywistością. Jak się ratować? Ungeheuer poleca: „dietę bogatą w
węglowodany i seks prosty albo złożony”.
Na zupełnie inny aspekt zjawiska zmiany pogody wskazuje Gordon
J.F. MacDonald (1929–2002) były dyrektorem Instytutu Geofizyki i
Fizyki Planetarnej na Uniwersytecie w Los Angeles, członek
Naukowego Komitetu Doradczego prezydenta Lyndona Johnsona oraz Rady
Stosunków Międzynarodowych (CFR). W swojej książce Naukowe prognozy
nowego typu broni, pisze: „pewnego dnia pogoda stanie się bronią”.
Argumentuje: „ludzie, którzy posiądą umiejętności manipulacji
pogodą, nie będą się w stanie oprzeć możliwości wykorzystania jej
do celów wojennych. Będą oni dążyć, aby bezkarnie stosować
manipulacje pogodowe jako broń ostateczną. Posłuży ona do
niszczenia innych krajów, podczas gdy u siebie zadba się, aby
warunki pogody były jak najlepsze. Będzie to praktycznie nie do
wykrycia, gdyż pogoda w swojej istocie jest zmienna”.
Jacek Koprowicz
Jacek Koprowicz
Rocznik 1947. Reżyser, scenarzysta, fotografik. Absolwent
Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego, specjalizacja:
Filmologia oraz Wydziału Operatorskiego (1974) i Reżyserii (1978)
Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w
Łodzi, gdzie obecnie jest wykładowcą.
Laureat Grand Prix na Biennale Fotografii Polskiej (1974,
1976).
Związany z Zespołem Filmowym „TOR”. Tu, jako reżyser i
scenarzysta, zadebiutował filmem „PRZEZNACZENIE” (1983). Potem, w
1985 roku zrealizował film „MEDIUM”, a w roku 1989 powstał
„ALCHEMIK”. W latach 90. współpracował z TEATREM TV, m.in.
„JESIENNY WIECZÓR” (1992), „ŁOWCA JASNOWIDZÓW” (1995). Do kina
wrócił w roku 2010 filmem „MISTYFIKACJA”.
Członek Polskiej Akademii Filmowej. W 2014 roku odznaczony
Medalem Gloria Artis.
Wystawa czynna do 23 stycznia 2016.
Wystawa czynna do 23 stycznia 2016.
Galeria FF ŁDK
Kategoria
SztukaAdres
Łódzki Dom Kultury, ul. Traugutta 18Kontakt
tel. 42 633 98 00 w. 208 i w. 288;tel. 797 326 230, 797 326 191
czynna: wt.-sob. 14 -18
Bilety: 2 zł (w środy wstęp wolny)