Nadchodzący Dzień Wszystkich Świętych skłania do refleksji i wspomnień. Publikujemy nadesłany do nas felieton Elżbiety Czarneckiej.
Za chwilę Zaduszki, będziemy wspominać wielkich Nieobecnych. A
ja chciałabym o tych zwyczajnych z Łodzi, co byli nam bliscy:
Tomku Gadule-Zawratyńskim, Bogusiu Mecu, Jacku Bierezinie,
Marianie Glinkowskim, Zdzichu Jaskule. Ten rok jeszcze się nie
skończył, a uczynił pustki wiele wśród naszych przyjaciół. Tylu Ich
odeszło w swą najdłuższą, ostatnią drogę.
Zaczęło się już zimą, wręcz rodzinnie - odeszła moja
przyjaciółka Janina Dzidka Kwapisz. Florystka. Artysta plastyk,
przez lata współpracująca z instytucjami kultury, również z Muzeum
Kinematografii, projektantka Soplicowa we wnętrzu Scheiblerowskiego
pałacu, przy wystawie "Pan Tadeusz w 5 odsłonach” (kwiatowe
szaleństwo). Autorka wielkich arcydzieł kwiatowych dla wybitnych
gości muzeum i dla bohaterów kolejnych Festiwali Muzyki
Filmowej.
Było więcej tych „ostatnich” pożegnań. Ewelina
Nurczyńska-Fidelska, filmolog i ekspert. Profesor Uniwersytetu
Łódzkiego. Ile pokoleń filmologów wykształciła, nie zliczę. Mogłaby
to zliczyć jej przyjaciółka Lucyna Hoszowska, dziennikarka, nie
tylko filmowa, która odeszła kilka dni temu (zmarła 14
października). Kilka tygodni temu oddaliśmy ostatni hołd Adamowi
Kaczanowskiemu, operatorowi z łódzkiej telewizji, z którą był
związany prawie 40 lat. I jeszcze. Jeszcze. Jeszcze.
Mam takie miejsce na cmentarzu na Dołach, jedną z alejek,
gdzie zamknięta jest część mojej młodości, moich miłości… Mojego
życia. Gdy idę do Andrzeja Terleckiego, posła, polityka,
dziennikarza, społecznika, poety, dobrodzieja ludzi zagubionych,
bezdomnych - ludzi z marginesu, to najpierw stawiam świeczkę memu
Przyjacielowi Tomkowi Gadule-Zawratyńskiemu – dziennikarzowi,
współtwórcy Festiwalu Muzyki Filmowej i innych tyle kreatywnych, co
i szalonych wydarzeń w naszym mieście (niestety, to już
prawie 20 lat jak Go nie ma). Witam się ze Zdzichem Jaskułą -
Księciem poetów (wczoraj minęła pierwsza rocznica Jego śmierci ).
Potem w zamyśleniu postoję przy pomniku (autorstwa też nieżyjącego
Pawła Jocza) mojego Przyjaciela poety, Jacka Bierezina
niepokornego wobec świata, co to zawsze pod prąd szedł… Po
drodze rektor Szkoły Filmowej Jerzy Woźniak, przyjaciel Muzeum
Kinematografii, Festiwali Muzyki Filmowej. Już coraz bliżej
Terleckiego, ale jeszcze po drodze „na pozór”, mój wspaniały
sąsiad, malarz kolorysta, ludziom znany bardziej jako niezwykły
piosenkarz - Bogusław Mec. I jeszcze zapomniany trochę i przez nas
- wielce kreatywny architekt Jakub Wujek.
Nie mogę dotrzeć do Terleckiego, bo gdy się obejrzę za
siebie, kłaniam się cieniom Jerzego Wojciecha Hasa, Teresy May
Czyżowskiej, Bogusława Sochnackiego Alicji i Henryka Klubów,
Jerzego Krasunia - tych nazwisk na pewno nie muszę
rozszyfrowywać. Szczególnie Marianowi Glinkowskiemu (koledze trochę
starszemu z teatru studenckiego - ale z wielką charyzmą i
szacunkiem dla SCENY). Wśród tych grobów od kilku tygodni świeża
mogiła, skromnego a wielkiego, niezwykłego operatora, Krzysztofa
Ptaka. Zapalam świeczkę jeszcze koledze ze studiów, świetnemu
Nauczycielowi wielu pokoleń Januszowi Bąkowi i mogłabym iść
do Grubego (Andrzeja Terleckiego), u którego nagrobnej płyty
zawsze jakiś „zagubiony bezdomny, nie wiem po co? a
jednak przychodzi. Ale od sierpnia odwiedzam jeszcze nową mogiłę,
poseł Małgosi Bartyzel. Małgosiu będziemy o Tobie
pamiętać.
To taki już zaklęty w przeszłość krąg mogił przyjaciół.
Wielkich, znanych i nieraz zapomnianych łodzian. Spaceruję wśród
mogił tych, którzy tworzyli tożsamość naszego Miasta lat
siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych, do
wczoraj niemal – dając świadectwo, że Łódź nie jest tylko
jednym z pofabrycznych miast, ale ma swoją wielką kulturową
przeszłość… Pobędę z chwilą zadumy z wszystkimi i Tobą
szczególnie, Andrzeju. Zapalę znicze...
Elka Czarnecka