Człowiek wielu miast [NASZ LAUREAT] | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
1 + 1 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
1 + 1 =

Człowiek wielu miast [NASZ LAUREAT]

Dominik Mironiuk w sesji Małgorzaty Stasiak (kostium) i Anny Kazimierczak (fotografia) dla...

NASZ LAUREAT. Musical w Krakowie, seriale w Warszawie, teatr w Gliwicach, koncert w Radomsku i działalność charytatywna w Piotrkowie Trybunalski. Ostatnie tygodnie w życiu rzucały Dominika Mironiuka, laureata naszej nagrody dla młodego aktora na 38. Festiwalu Szkół Teatralnych, po całej Polsce.
Ostatnie tygodnie były pełne zmian. Kilka miast, różne formy aktywności. Ale dało mi to komfort bycia w zawodzie zaraz po szkole, o czym zawsze marzyłem. Kiedyś Świętym Graalem był etat w teatrze, który teraz, moim zdaniem, oprócz poczucia pewności, daje mniej możliwości niż gościnna praca w różnych zespołach teatralnych i na planie filmowym.

Gdy przedłużało się zamknięcie teatrów i w Krakowskim Teatrze Variété nie mogliśmy grać musicalu „Pretty Woman”, zamieniłem mieszkanie w stolicy Małopolski na mieszkanie w stolicy Polski. Dość szybko nadarzyła się okazja pracy na planie nowego sezonu „Stulecia winnych”. To epizod, rola kelnera, trzy dni zdjęciowe, ale będę się przewijać przez kilka odcinków – to też ma znaczenie. Zawdzięczam to agencji Kuby Biskupskiego Ori Actors, która reprezentuje mnie od ponad dwóch lat. Pojawię się też w jednym z odcinków „Komisarza Aleksa”.

Równolegle niespodziewane rozporządzenie rządu uruchomiło teatry i zaczęła się eksploatacja „Pretty Woman”. 13 i 14 lutego odbyła się polska prapremiera tego musicalu z udziałem publiczności (grałem w obsadzie pierwszego dnia). Pierwszeństwo mieli widzowie, którzy kupili bilety na pierwsze pokazy, które były parokrotnie przesuwane. Nie czuję, żebym „rozstał się” z tą rolą. Jedyne, z czym się rozstałem, to wąs, na którego ponowne zapuszczenie dostałem osiem dni. Mieliśmy jedną próbę wznowieniową i wszyscy odczuwaliśmy głód powrotu na scenę, wiedziałem, że damy radę; wiele z takiej pracy zostaje przez pamięć ciała – to kwestia zwarcia i bycia gotowym do pracy.

Kolejne miasto to Gliwice i Teatr Miejski (do 2016 r. będący Teatrem Muzycznym). Nie spodziewałem się, że wywieje mnie w rejony Śląska, ale chwytam tę okazję. Dwa lata temu w krakowskim Variété przygotowywałem „Operę za trzy grosze” z Jerzym Janem Połońskim, który jako szef artystyczny gliwickiej sceny zaprosił mnie teraz do spektaklu Pawła Aignera „Ożenek” wg Gogola w przekładzie Tuwima. Premiera zapowiadana jest na 20 marca. Spektakl powstaje na dużej scenie. To rola służącego Stiepana, według zamysłu reżysera mocniej wyeksponowana niż w pierwowzorze. Będzie to rzecz zabawna, po części muzyczna, niezbyt ciężka, ale nie banalna. O człowieku, samotności, poszukiwaniu miłości i kogoś, kto zechce spędzić z nami życie.

Między Gliwicami a Łodzią czy Warszawą pojawiło się… Radomsko. Na początku lutego zarejestrowaliśmy koncert piosenki aktorskiej na scenie Miejskiego Domu Kultury. Ja i towarzysz moich muzycznych wojaży Piotr Zygma działamy razem już piąty rok, czego efektem była m.in. wygrana na V Festiwalu Wschody w Lublinie. Koncert z utworami m.in. Osieckiej, Brela, Wysockiego, można było obejrzeć pierwszy raz online 14 lutego, ale dostępny będzie też później na platformie YouTube. Odwiedziłem również rodzinny Piotrków, gdzie kolejny rok z rzędu wspierałem lokalny sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, tym razem jako jego „ambasador”. Od przyjaciół, znajomych z „branży” i instytucji zebrałem kilkanaście prezentów, które trafiły na aukcję i wszystkie znalazły właścicieli. Uzbieraliśmy 3788,50 zł! Bardzo się cieszę z efektu, zwłaszcza w roku pandemicznym, bo WOŚP to jeden z raptem kilku momentów w roku, kiedy, poza wyjątkami, próbujemy grać do jednej bramki, wspólnie.

Wysłuchał ŁK

Kategoria

Inne