Hanna Szychowicz to młodziutka łódzka tancerka, laureatka międzynarodowych nagród. Popularna stała się, od kiedy występuje w programie „You Can Dance”. Miała szansę na nagrodę w najbardziej prestiżowym konkursie tańca na świecie, ale zabrakło pieniędzy na wyjazd do Nowego Jorku.
Hanna Szychowicz to młodziutka łódzka tancerka, laureatka
międzynarodowych nagród. Popularna stała się, od kiedy występuje w
programie „You Can Dance”. Miała szansę na nagrodę w najbardziej
prestiżowym konkursie tańca na świecie, ale zabrakło pieniędzy na
wyjazd do Nowego Jorku.
Nawet kiedy 16-letnia Hania siedzi na kanapie, można zauważyć,
że uwielbia tańczyć. Gdy mówi o tańcu, mimo woli jej ręce i głowa
układają się w tanecznych pozach, głos jest pełen entuzjazmu, a
oczy świecą się z radości. – W tańcu podoba mi się sposób wyrażania
emocji, historia, którą można przekazać ludziom – opowiada. –
Taniec może zmienić życie widza, uświadomić mu coś.
– Tego tańca ciągle jest jej za mało – mówi tata Hani. – Ona
by nawet w nocy tańczyła.
Na pierwsze lekcje (był to hip-hop) 7-letnią Hanię
zaprowadziła mama. – Chciałam, żeby miała jakąś pasję, żeby nie
siedziała zbyt długo przed telewizorem – wspomina. – Nie
wiedziałam, czy trafię w jej zainteresowania, to był
przypadek.
Taniec bardzo się Hani spodobał. Wkrótce na zajęciach zwróciła
na nią uwagę Agata Jankowska-Dobrowolska z łódzkiej
Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Feliksa Parnella i zaprosiła
na egzamin. Hania poznała w szkole różne techniki – już nie tylko
hip-hop, ale też klasykę, taniec współczesny, ludowy,
charakterystyczny. Z roku na rok, z konkursu na konkurs
przekonywała się, że to jest to, w czym czuje się najlepiej i czym
chce się zajmować.
W domu rodziców na półce nad kominkiem pysznią się trofea,
które ich córka zdobyła w międzynarodowych konkursach. W
listopadzie ubiegłego roku Hania odniosła sukces w dwóch
kategoriach (tańca współczesnego i klasycznego) w półfinale
konkursu Youth America Grand Prix 2016 w Paryżu. Do tej pory w
grupie seniorów nikt z Polaków nie zdobył tak wysokiego miejsca.
Paryscy półfinaliści spotykają się w kwietniu w Nowym Jorku na
największym i najbardziej prestiżowym konkursie tanecznym na
świecie. Hania brała już w nim udział w grupie finalistów trzy lata
temu – w sfinansowaniu wyjazdu pomogło stypendium artystyczne
Marszałka Województwa Łódzkiego. Niestety, tym razem z wyjazdu do
Nowego Świata musiała zrezygnować z powodu braku
funduszy.
– Pobyt w Paryżu sfinansowaliśmy sami, jednak Nowy Jork
przekracza nasze możliwości – mówi mama młodej tancerki. –
Szukaliśmy wsparcia w różnych fundacjach i firmach, między innymi w
PZU, LOT, Orlenie, fundacji Grażyny Kulczyk, ale nikt nam nie
pomógł. Myślę, że gdyby chodziło o sport, byłoby
inaczej.
Hania przebolała stratę i… zaczęła realizować inny pomysł:
udział w „You Can Dance”. – To dla mnie nowa przygoda – mówi. – Od
dziecka chciałam spróbować sił w tym programie. Do udziału w
castingu namówił mnie tata. Chciałam pokazać, co potrafię,
sprawdzić się i przeżyć coś fajnego. Znalazłam się wśród 36 osób,
które otrzymały zaproszenie na warsztaty taneczne na Malcie.
Teraz Hania ma szansę na wybór do finałowej czternastki, która
będzie brała udział w odcinkach kręconych w Warszawie. Zwycięzca
programu otrzyma 100 tys. zł i pojedzie na trzymiesięczne
stypendium do Broadway Dance Center w Nowym Jorku.
– Trochę się martwimy, bo z powodu udziału w tym programie
córka musi opuszczać lekcje – mówi mama. – Ale szkoła zareagowała
bardzo pozytywnie. Hania ma bardzo dobre stopnie i wierzymy, że
sobie poradzi.
Anna Włodarczyk-Rurak, która uczyła Hanię klasyki przez
pierwsze trzy lata, wspomina: – Od początku była bardzo pracowita i
utalentowana. Już jako małe dziecko wytrwale pokonywała trudności i
swoje fizyczne ograniczenia. Potrafiła dojść do celu, który sobie
obrała. Często w domu wykonywała dodatkowe ćwiczenia, żeby lepiej
się rozciągnąć, a potem pokazywała je koleżankom. Hania to
dziewczyna, która wie, czego chce. Jestem pewna, że pasji i
determinacji jej nie zabraknie, a taniec będzie przynosić jej
radość jeszcze przez wiele długich lat.
Życie młodego tancerza jest pełne wyrzeczeń: – Jesteśmy w
szkole od 8 do 18. Niektórzy idą potem razem na spacer na
Piotrkowską, ale niektórzy nie mają już na to siły. Po trudnych
ćwiczeniach czasem chciałoby się już tylko położyć i spać, a tu
trzeba odrobić prace domowe, przygotować się do klasówki i zająć
się sprawami szkolnymi. Naszym życiem jest szkoła. Taka aktywność
wymusza pewne ograniczenia. Dla mnie najgorsza jest dieta, bo
bardzo lubię jeść, zwłaszcza słodycze.
Hania nie wygląda jednak na osobę przytłoczoną trybem życia,
jakie prowadzi.
Najbliższy jest jej taniec współczesny. – Pozwala na większą
swobodę ruchu niż klasyka – wyjaśnia. – Spektakle współczesne
silniej działają na wyobraźnię, bo ruch zastępuje tu mowę i słowa.
Poza tym do tego rodzaju tańca mam predyspozycje
fizyczne.
Młoda tancerka buduje odważne plany na przyszłość: –
Chciałabym pracować w teatrach tańca, zbierać doświadczenia w
różnych zespołach. Chcę zacząć od Netherlands Dance Theatre, a
później przejść do Random Dance Company McGregora. W tym roku
spośród 360 chętnych do tego zespołu przyjęto jedną czy dwie osoby.
Gdyby mnie wybrali, byłby to wielki sukces, ale byłam jeszcze za
młoda, by wziąć udział w audycjach. Jeśli udałoby mi się w
przyszłym roku, będę starała się o indywidualny tok nauczania w
szkole.
Magdalena Sasin
Foto: Dariusz Kulesza