Ostatnia (na szczęście) tegoroczna sesja Rady Miasta przyniosła fascynującą dyskusję o proponowanym przez jedno ze stowarzyszeń podatku od posiadania psa. W tym roku było już za późno, ale w przyszłym - kto wie... Pomysł jest tak głupi, że ma szansę na realizację.
Stowarzyszenie na rzecz Bezdomnych Zwierząt "Schronisko" zaproponowało radnym wprowadzenie podatku w wysokości 300-500
złotych (zależnie od płci, ewentualnej sterylizacji i miejsca, z
którego pies został kupiony), co ma - zdaniem autorów projektu -
"zmniejszyć problem bezdomności wśród czworonogów". Naprawdę -
poważni ludzie uważają, że obłożenie podatkiem właścicieli poprawi
sytuację podopiecznych. Kombinują mniej więcej tak: jeśli trzeba
będzie płacić, to ludzie nie będą tak chętnie brali psów, które
potem się im nudzą i są wyrzucane na ulicę. Jakoś nie przeszkadza
im fakt, że właśnie na skutek wprowadzenia podatku
wielu ludzi psa z domu wyrzuci. Gdyby 500 złotych kazali płacić za
hulajnogę, to ilość hulajnóg w mieście by się zmniejszyła czy
zwiększyła? Brawo. Być może nawet pojawiłoby się nieznane na razie
zjawisko hulajnóg bezpańskich.
Stowarzyszenie dba przede wszystkim o własny interes - po
pierwsze: pieniądze z podatku miałyby iść na utrzymanie schronisk
(dotacje, budżet obywatelski, zbiórki w hipermarketach to wciąż
mało), a po drugie: psy wzięte ze schroniska miałyby być z podatku
zwolnione. Tu znowu absurd - komuś, kogo suka obarczyła problemem
szczeniaków, trudniej będzie je sprzedać lub rozdać, za to łatwiej
będzie podrzucić je do schroniska. W gruncie rzeczy jest to
dodatkowy podatek nałożony na hodowców psów.
Kolejny absurd: dlaczego tylko psy? Co z kotami, kanarkami i
rybkami? Co ze szczurami, morskimi świnkami i chomikami? Co
wreszcie z żółwiami? Ich właściciele byliby od podatku wolni, co
niewątpliwie zachęcałoby do posiadania takich właśnie zwierząt
kosztem psów. Zwłaszcza z kotami sprawa jest śliska. Generalnie
ludzie dzielą się na tych, którzy wolą psy, i na tych, którzy
wolą koty, tak jak dzielą się na zwolenników Rolling Stonesów i
Beatlesów, miłośników piłki nożnej i jazdy figurowej na łyżwach,
piwa i piwa bezalkoholowego. Można mieć różne preferencje i system
podatkowy nie powinien nikogo wyróżniać. Zwłaszcza że - jak
pokazałem powyżej - jest to poniekąd wybór światopoglądowy. Ale
żeby zwolennicy kotów zakładali specjalną fundację pomocy dla
zwierząt, by gnębić właścicieli psów - to już chyba lekka
przesada.
W projekcie jest też zapis o zwolnieniu z opłat właścicieli
zwierząt wykastrowanych (dobrze chociaż, że właściciele nie muszą
poddawać się kastracji). Widać więc jasno, że metodą na walkę z
bezdomnością psów jest tu po prostu ograniczenie ich liczby. To
może skuteczniejsza byłaby sprawdzona instytucja hycla? Idźmy
jeszcze dalej - jak zmniejszyć bezdomność wśród czworonogów?
Obcinać im po jednej nodze. Wtedy bezdomne będą trzynogi.
Nawiedzonym paniom ze stowarzyszeń pomocy dla zwierząt nie dam
od dzisiaj złotówki (chociaż dawałem). Pomysł bowiem, by to
właściciele psów mieli płacić na bezdomne zwierzęta jest perfidnym
żerowaniem na ludzkich uczuciach. Kochasz psy? To płac za tę
miłość. Jeśli już ktoś miałby płacić, to raczej ci, którzy psa nie
mają (analogia z bykowym). Nie masz psa - płacisz 500 złotych (ile
ludzi wzięłoby wtedy psa ze schroniska!). To miałoby nawet głębszy
sens: właściciele psów więcej spacerują, są zdrowsi, a także
bardziej rozmowni i mniej sfrustrowani. Jako państwo mniej płacimy
za ich leczenie i depresje. Powinni być więc przez to nasze
państwo-miasto wspierani.
Oczywiście zbieranie podatku to byłaby niezła fucha - wpłaty,
zaświadczenia, rozpatrywanie odwołań, bo przecież niewidomi, bo
policja (zabawne, gdyby musiała płacić podatki za psy), bo
Władysław Pasikowski. Trzeba by chyba powołać nowy departament, a
może nawet psiego oficera. Kto by nim został? Czy przewidziano to w
umowie koalicyjnej?Nawiasem mówiąc, podatek ma przynieść miastu 5
milionów złotych. Tyle samo wpływów zaplanowano w budżecie z
mandatów Straży Miejskiej
Swojego psa znalazłem na ulicy. Karmię go i leczę za niemałe
pieniądze. Jeśli nawiedzone panie od opieki nad zwierzętami
przekonają POSLD do nowego podatku - emigruję do Zgierza.