„Wybitna eseistka i charyzmatyczna wykładowczyni łódzkiej PWSFTViT”. „Kolorowa. Niezapomniana. Otoczona przyjaciółmi, ale osobna”. „Oczarowywała ludzi, uwodziła” – tak znajomi i współpracownicy mówią o zmarłej pięć lat temu Marii Kornatowskiej.
„Wybitna eseistka i charyzmatyczna wykładowczyni łódzkiej
PWSFTViT”. „Kolorowa. Niezapomniana. Otoczona przyjaciółmi, ale
osobna. Żyjąca sztuką”. „Oczarowywała ludzi, uwodziła” – tak
znajomi i współpracownicy mówią o zmarłej pięć lat temu Marii
Kornatowskiej, znawczyni filmu.
Cytaty pochodzą z książki zatytułowanej „Sejsmograf duszy”,
która niedawno się ukazała. Składają się na nią teksty samej
Kornatowskiej, publikowane w latach 1966-2011 oraz wspomnienia o
niej polskich, amerykańskich i włoskich przyjaciół. Niektórzy z
nich to dawni studenci Marii, dziś znani filmowcy czy krytycy. Tom
otwierają szkice twórcy książki, prof. Tadeusza Szczepańskiego oraz
mieszkającej w Ameryce przyjaciółki z czasów młodości, Krystyny
Serejskiej-Olszer.
To Szczepański wybrał z rozproszonego dorobku Marii
Kornatowskiej teksty, które zestawił w kilku działach. W ten sposób
poznajemy opinie bohaterki książki o kinie włoskim, amerykańskim i
polskim (w podziale na „Has” i „inni”), a także jej szkice
poświęcone sztuce operatorskiej. Ostatni rozdział, od którego tytuł
zapożyczył cały tom, zawiera teksty dotyczące kina zmysłowego, np.
twórczości Pasoliniego czy filmów o miłości („Figle włoskiego
Erosa” z wrześniowego numeru „Kina” z 1969 r.). Tu warto
przypomnieć, że przez wiele lat Kornatowska regularnie publikowała
swoje felietony w „Kalejdoskopie”, a jeden z ostatnich – z maja
2011 roku – znalazł się w „Sejsmografie duszy”. W książce jest
także ślad niecodziennej korespondencji Marii Kornatowskiej z…
Marią Kornatowską. „Ukochanej sobie od siebie w taki sobie dzień” –
pisała na przykład w 1976 roku z Rzymu na ulicę Złotą w
Łodzi.
Nie można zapominać, że Kornatowska jest również autorką kilku
książek o tematyce filmowej, w tym znakomitej, kilka razy
wznawianej (i na nowo opracowywanej) monografii Felliniego, za
którą w 2003 r. otrzymała nagrodę im. Bolesława Michałka. Jej
nowojorska przygoda zaowocowała książką pt. „Rozmyślania przy
makijażu”, poświęconą życiu codziennemu Nowego Jorku, na którą
złożyły się felietony pisane dla „Nowego Dziennika”. Zdaniem
Elżbiety Wittlin-Lipton, projektantki wnętrz, malarki i scenografki
teatralnej, jest to książka dużo lepsza od wielu innych
poświęconych miastu Nowy Jork i warto by ją było przetłumaczyć na
angielski. Kornatowska przeprowadziła także wywiad-rzekę z
Agnieszką Holland („Magia i pieniądze”), o której to książce
Szczepański pisze, że jest przykładem sztuki konwersacji najwyższej
próby. To tylko najważniejsze książki jej autorstwa.
Niemal przez całe zawodowe życie Maria Kornatowska była
pedagogiem w Szkole Filmowej w Łodzi. Studenci ją uwielbiali i
pamiętali o niej także wtedy, gdy już studentami być przestali.
Lech Majewski: – Uczyła nas historii i teorii kina. Miała
partnerski stosunek do studentów. Filip Bajon: – Była naszą
ukochaną profesorką, zawsze skorą do zabaw, w których liczyło się
wytrawne wino i wytrawny temat. Uwielbiała wizualną naturę kina.
Grzegorz Królikiewicz: – Stworzyła całą epokę odczuwania filmu jako
osobistej przygody duchowej. Zawsze ciepła, osobna w swoich sądach,
zaciekawiona filmem i światem, pozostała taka do końca.
Ona także lubiła swoich studentów, żałowała jednak, że coraz
mniej w nich potrzeby szukania czegoś więcej niż ustawienia się w
życiu, a w szkole chcą przede wszystkim nauczyć się warsztatu. Jej
zdaniem współczesny widz także nie szuka w kinie odpowiedzi na
ważne pytania, jak bywało choćby w latach 60. XX wieku. Rad „jak
żyć” szuka się dziś w serialach. W wywiadzie przeprowadzonym z nią
dla „Kalejdoskopu” (luty 2006) pytałam, czy rozmawia ze swoimi
studentami o Fellinim. Odpowiedziała, że straciła na to ochotę
kilka lat wcześniej, gdy jeden z nich powiedział, że od „Osiem i
pół” woli erotyczny film „Dziewięć i pół tygodnia”…
Czy z książki dowiemy się, jaka była Maria Kornatowska? Miała
setki znajomych, z których każdy sądził, że dobrze ją zna.
Tymczasem znaliśmy ją cząstkowo, na tyle, na ile ona sama
pozwoliła. Chyba każdy znajdzie w zawartych w książce wspomnieniach
o Marii coś, czego o niej nie wiedział. Największej tajemnicy nie
znał nawet przyjaciel – Mariusz Grzegorzek…
Miała ogromną wiedzę, głosiła niezależne sądy. Zachwycała
inteligentnym poczuciem humoru. Była osobowością, której chciało
się słuchać. „Jak gdzieś wchodziła, ubarwiała świat, pojawiał się
kolor. Była jak kobieta z filmów Felliniego” – napisał o niej
Mariusz Wilczyński, reżyser animacji, performer. Uwielbiała
podróżować i fascynująco o swoich podróżach opowiadała. Zawsze
chodziła na wysokich obcasach. Miała mnóstwo przepięknych,
stylowych pierścionków. Lubiła słodycze. Uwielbiała kupować
kosmetyki, ciuchy i… parasolki. Elegancka, odrobinę ekscentryczna.
Agnieszka Holland: – Pełna jestem podziwu, że odeszła tak, jak
żyła: nie poddając się degradacji choroby, do końca w szpilkach,
kolorowych kieckach i makijażu.
Jak dobrze, że powstała ta książka. I jak dobrze, że jest taka
piękna: jej ogromnym walorem jest znakomita szata graficzna.
Autorki (zapewne bardzo młode) dowcipnie wykorzystały stare
zdjęcia. Reprodukowane dosłownie byłyby banalne. Tutaj nową wartość
uzyskano dzięki wprowadzeniu w czarno-białe fotografie grafiki i
barwnych plam. Całość okazała się bardzo spójna, lekka i nie
pozbawiona humoru. Co ważniejsze, jest tożsama z samą Marią, jej
sposobem życia i bycia, znakomicie koresponduje z jej stylem, nieco
ekstrawaganckim. Zastosowano także elementy kolażu – np.
rozkładówka z ludźmi związanymi z włoskim kinem (Fellini, de Sica i
inni oparci o dorysowane Forum Romanum) czy nowojorski Manhattan,
po którym kroczy smukła noga w buciku na obcasie… To wszystko
cudownie podbija urodę tej książki. Książki ważnej i pięknej,
poświęconej osobie, za którą wielu ludzi bardzo tęskni.
Maria Sondej
„Sejsmograf duszy. Kino według Marii Kornatowskiej”. Wstęp,
wybór i układ: Tadeusz Szczepański. Projekt graficzny: ACAPULCO
Studio – Małgorzata Nowak i Agata Dudek. Wydawcy: Państwowa Wyższa
Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. L. Schillera w Łodzi
oraz Muzeum Kinematografii w Łodzi. Partner wydania: Atlas Sztuki.
Łódź, 2016.