Pierwiastki budujące, pierwiastki niszczące | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
3 + 4 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
3 + 4 =

Pierwiastki budujące, pierwiastki niszczące

Fot. Greg Noo-Wak

– Ważne, byśmy budowali siłę kultury, by nie zaprzepaścić czegoś, co – wierzę – kształtuje oblicze miasta, daje szansę mądrych, refleksyjnych przeżyć – mówi WALDEMAR ZAWODZIŃSKI, który po przerwie znów szefuje Teatrowi im. Jaracza.
Łukasz Kaczyński: – Czy rewolucja może być dobra? Nie pytam o ostatnie dwa lata w „Jaraczu”, czyli o ocenę dyrekcji artystycznej Sebastiana Majewskiego – ale o 25 lat pana doświadczenia teatralnego, w tym dyrektorskiego.

Waldemar Zawodziński: – Myślę, że rewolucje nie są dobre w teatrze. Ewolucja – tak. Przez lata nauczyłem się, że trzeba być otwartym na rzeczywistość, dotrzymywać tempa zmianom, które wokół nas zachodzą. Rzecz w tym, żeby teatr był uważny na współczesność, opisywał ją, dialogował. Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że teatr buduje się i zmienia powoli. Przemiany powinny być efektem namysłu i dystansu. Inaczej służą tylko burzeniu. Teatr jest jak wieża, do której kolejni twórcy dobudowują własne piętra. Prawdziwe wartości powinny być ocalone, a to, co dopiero powstaje, zweryfikuje czas. Teatru nie robi się za biurkiem i negując wszystko. Budowanie nowego myślenia wymaga czasu. Intensywność poszukiwań jest wymogiem zmieniającej się rzeczywistości.

O świecie, w którym wartości się nie sumują – jak ujął to pan przed rozmową – jest „Operetka” Gombrowicza, dopiero co wyreżyserowana przez pana w Teatrze Studyjnym. Postaciami wiodącymi uczynił pan w niej Fiora i Hufnagla.
– One są istotne już w tekście. Spektakl eksponuje wszystko, co wnoszą, nadając im szczególną ważność. Pokazuję na scenie jeden z bardziej fascynujących i teatralnie niezwykłych utworów Gombrowicza. Choć pewnie głębią myśli nie dorównuje „Ślubowi”, niesłusznie tak rzadko gości w teatrach. Zaproponowałem to młodym ludziom, urodzonym, dojrzewającym, wzrastającym w rzeczywistości, w której pierwiastek budowania przeważał nad pierwiastkiem niszczenia. Za nasze osiągnięcie uważam nie tylko spektakl, który – mam nadzieję – z radością grają, ale także przemiany, które dzięki niemu dokonały się w świadomości wielu z nich. Specyfika nauczania w szkole teatralnej powoduje, że przez cztery lata niemal z niej nie wychodzą. Żyją w zamkniętej bańce i ich kontakt z rzeczywistością jest drastycznie ograniczony.  Praca nad „Operetką” wymusiła na nich inną perspektywę spojrzenia na świat.

I jak zareagowali?
– Nie przestraszyli się. Bo rzecz nie w tym, że byli nieświadomi pewnych procesów społecznych, politycznych, kulturowych czy duchowych, ale w tym, że praca ta pozwoliła im poskładać te puzzle. Oni na razie nie są na tyle dojrzali, nie mają wystarczająco dużego życiowego doświadczenia, by mierzyć się z problemami, które powstają przy budowaniu postaci scenicznych. Dlatego awansem muszą je zrozumieć. Jedno jest pewne: są czujni na rzeczywistość. Składają rozsypaną wiedzę o świecie w jeden obraz, któremu mogą się wnikliwie przyjrzeć.

To spójrzmy bliżej na jeden z puzzli: dlaczego dochodzi do rewolucji Lokajów?
– Gombrowicz krytycznie odnosi się do świata, który odchodzi. Nie ma on już napędu, wyjałowił się, skompromitował, wali się jego porządek, a zmierzch starego świata ośmiela  nowe barbarzyństwo. Gombrowicz pokazuje te mechanizmy ostro, a zarazem ryzykownie, za pomocą gatunku pozornie nie przystającego do wagi problemu. Zrymowanie „boskiego idiotyzmu wiedeńskiej operetki” z grozą przemian świata dało utworowi ogromną dramatyczną siłę. Boleśnie punktuje to, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić – okrucieństwo przemian, upadek, deformację świata. Porażająca jest konkluzja: rozpadający się nie bez powodu świat zostaje zastąpiony przez nową konfigurację, jeszcze gorszą. A jeśli przez chwilę, jak po wojnie, rzeczywistość łudzi nas, że świat się opamiętał, zaraz znów staje się groźna – jak dziś. Te lęki, nastroje i porównania dzisiejszej sytuacji do tej sprzed wojen i rewolucji, sprawiają,  że teatr coraz częściej chce sięgać do utworów, które o tym mówią, lub interpretować inne w taki sposób, że lokuje je w rzeczywistości narastającego faszyzmu, ksenofobii, nacjonalizmu, rewolucji tej czy innej. [...]


Cały wywiad w Kalejdoskopie 3/2018 (do kupienia w empiku, kioskach Ruchu, salonikach Kolportera i Garmonda, na portierni Łódzkiego Domu Kultury oraz w prenumeracie)

Kategoria

Teatr