Pogańska symfonia teatralna | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
7 + 5 =
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
7 + 5 =

Pogańska symfonia teatralna

fot. Ha-Wa

Jestem widzem teatralnym, któremu bliskie są uwagi Tadeusza Boya-Żeleńskiego, że teatr bardziej porusza wrażliwość niż intelekt. Teatr współczesny próbuje na nowo definiować kategorie filozoficzne, co z zainteresowaniem obserwuję z racji swojego filozoficznego wykształcenia.
 Może dlatego „Oratorium ziemi”, najnowszy spektakl Teatru Chorea i Teatru Tańca KIJO w reżyserii Tomasza Rodowicza, z choreografią Michała Ratajskiego i muzyką Igora Gawlikowskiego, to dla mnie powrót do tradycyjnego rozumienia teatru. Przedstawienie jest właściwie próbą teatralizacji doświadczenia misteryjnego. Muzyka łączy się w nim z tańcem, słowo pozostaje ekstatycznym tłem.

Aktorzy leżą nieruchomo na scenie, za chwilę ożyją. Aktorzy-drzewa, archetypiczne marionetki. Jest w Teatrze Chorea magia, niemal każdy spektakl dotyka ostatecznej Tajemnicy. Pamiętam inny spektakl, „Oratorium Dance Project”, zwłaszcza jego ostatnie sceny. Dwa chóry jak dwa skrzydła anioła, a między nimi orkiestra, i wzruszające „Makar, hostis”, słowa z „Bachantek” Eurypidesa: „O, / szczęśliwy ten szczęsny człowiek, / co boże zna tajemnice”. Muzyka do „Oratorium ziemi” – jest to raczej pogańska symfonia teatralna – w wykonaniu zespołu Kormorany porusza. Muzycy znajdują się z tyłu sceny, zaczyna się zwiastowanie wiosny. Ekstatyczne dźwięki odsłaniają inny wymiar – „intymnej estetyki przestrzeni”. Ma ona w sobie energię muzyki Wschodu. Spektakl odsłania pierwotne doznania kulturowe. Słowo „religia” pochodzi od łacińskiego religare, ponownie łączyć. Taniec i muzyka tego przedstawienia na nowo łączą, odsłaniają pogańskie sacrum. Ale może sacrum, będąc uniwersalnym doświadczeniem, nie jest ani pogańskie, ani chrześcijańskie?

W przebiegu spektaklu rażą zbyt nowoczesne wizualizacje, może powinny wybrzmiewać tylko słowo, muzyka i taniec, jak w antycznej Grecji. Zachwyca natomiast lament w wykonaniu Joanny Chmieleckiej. Oglądając „Oratorium ziemi”, myślałem o innych misteriach teatralnych, otwierających XX wiek – o „Święcie wiosny” Igora Strawińskiego. Nie jest przesadą porównywanie tych dwóch spektakli. Tancerze i chór Chorei pod koniec „Oratorium ziemi” zataczają krąg. Tańczą w uniesieniu. Patrząc na ten spektakl-misterium dochodzi się do wniosku, że istnieje możliwość powrotu do pierwotnego doświadczenia. Trójka aktorów budzi zachwyt: Małgorzata Lipczyńska, Janusz Adam Biedrzycki i Majka Justyna. Taniec w wykonaniu tych aktorów przypomina partyturę rozpisaną na perfekcyjny ruch i gesty, jest on – by zacytować Igora Strawińskiego – „żywą rzeźbą”.


Grzegorz Woźniak


Dalszy ciąg recenzji „Oratorium ziemi” można znaleźć w styczniowym KALEJDOSKOPIE, który jest do zdobycia w kioskach Ruchu, Salonikach Prasowych, Empiku i Łódzkim Domu Kultury.
Dostępny jest także w prenumeracie: https://prenumerata.ruch.com.pl/prenumerata-kalejdoskop-magazyn-kulturalny-lodzi-i-wojewodztwa-lodzkiego

Kategoria

Teatr