Zauważyłem w zjawisku zwanym Piosenką formę lżejszą. Piosękę. Charakteryzującą się bardzo już niewielką odpowiedzialnością za tekst. Oto moja propozycja. Bo i temat lżejszy.
Zauważyłem w zjawisku zwanym Piosenką formę lżejszą. Piosękę. Charakteryzującą się bardzo już niewielką odpowiedzialnością za tekst. Oto moja propozycja. Bo i temat lżejszy.Wakacyjna piosęka
Nie utysknie, nie stęka
Nie nadmienia o mękach
u wymienia istnienia
Bo, tak "to be" nie lubi
jak – "or not to be"
Napotkałem ja żuka
Taki żuk – twarda sztuka
Jeśli w niego zastukać – Ci on się nie otworzy
Oj nie skorzy, nie skorzy
Są żukowie
Do czegokolwiek
Wakacyjna piosęka
Napotkałem sarenkę
Myślę – ujmę za rękę
Ona w czmych, ja w udrękę
A gajowy rzekł – podsumujmy
– Czmycha, aby nie doszło do ujmy
Wakacyjna piosęka
Zapomina o sękach
Kiedy po życia sośnie
Zjeżdża – I im niżej
Tym jej radośniej
Napotkałem jaskółkę
Chciałem wejść na jej półkę
Zaczepiłem o rułkę
Gdy spadałem – rymowałem
Ryps! – gips
Wakacyjna piosęka nie marudzi w przyklękach
Ale rada spada we szpagat
I do Ziemi kochanej, woła – nie dbam czy wstanę!
Wakacyjne przygody?
Człowiek,
dawno już, czymkolwiek, nie pasuje do przyrody
Bowiem człowiek, prawie ciągle, czegoś chce
A przyroda – Właśnie – nie.