Kalejdoskop - artykuły | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Wandalizm to jedna z częstych przyczyn utraty wartości cywilizacyjnych. Barbarzyńskie niszczenie wynika czasem z przekonania, że usuwa się coś, co jest podrzędne, by zamienić to w coś lepszego. Albo demoluje się coś, czego się nie rozumie. Jakże często jednak „wandal” nie potrafi stworzyć niczego, co choćby częściowo mogłoby się równać z tym, co zniszczył. Jakże często też nie wie, czego się dopuścił – i byłby zdziwiony, gdyby nazwać rzecz po imieniu. Pisze JACEK WESOŁOWSKI, adiunkt w Instytucie Architektury i Urbanistyki PŁ.
Minęło kilka lat, od kiedy zostaliśmy pozbawieni dwóch ważnych galerii: Manhattanu i Atlasa Sztuki. Upływający czas nie goi jednak ran, odwrotnie – coraz wyraźniej widać, jak były niezbędne. Żadne inne miejsca nie przejęły bowiem ich roli. Obie – zajmujące czołowe miejsca w ważnych rankingach „Polityki” na najlepsze polskie galerie – zniknęły z mapy w ciągu kilku miesięcy: Manhattan w grudniu 2016 roku – po 25 latach, Atlas Sztuki w czerwcu 2017 roku – po 14. Pozostawiły z poczuciem straty nie tylko łódzkich wielbicieli sztuki, ich renoma sięgała daleko poza Łódź. Pisze ALEKSANDRA TALAGA-NOWACKA.
– Nowy – to dla mnie znaczy wolny, otwarty, europejski, niezaściankowy. Literatura polska – tak, ale np. w kontekście europejskim. Nie mówię, że teatr ma odpowiadać na wszystkie nasze oczekiwania czy pytania, ale powinien według mnie stawać w obronie słabych i po stronie wartości, które są humanitarne, nadrzędne. Wolność artystyczna, wolność w myśleniu, wolność w podejmowaniu decyzji, wolność na każdym poziomie – samostanowienie o sobie – mówi DOROTA IGNATJEW, od stycznia 2021 r. dyrektor Teatru Nowego im. K. Dejmka w Łodzi.
W przestrzeni realnej i wirtualnej króluje obraz. Nie chodzi tylko o zdjęcia czy pojedyncze grafiki, ale o myślenie obrazem, o obraz, który nawet jeśli nie przekazuje informacji, sam jest wartościowy. To też pewien segment rynku, żywy, podlegający specjalizacji. To ludzie, którzy wiedzą, jak chwycić naszą uwagę, i jak zrobić to z klasą i subtelnością. Którzy analogicznie do leciwego powiedzenia o czytelniku, wiedzą, że odbiorcy nie można zniewolić – jego się uwodzi. Tak, chodzi o obraz uwodzący, z premedytacją zatrzymany.
Operator jest kimś pomiędzy magiem, artystą obrazu a złotą rączką. Kończąc szkołę, człowiek celuje wysoko, marzą mu się ambitne przedsięwzięcia, współpraca z wybitnymi artystami. W komercji – praca dla prestiżowych marek. Operatorzy z reguły nie narzekają na brak pracy, ale kluczowa sprawa to jakość projektów, w które mogą się angażować. A konkurencja jest duża. Przedstawiamy JANA GROBLIŃSKIEGO, operatora filmowego u progu kariery. Pisze BOGDAN SOBIESZEK.
Aktorom wolno kłamać, a wręcz – im skuteczniej to robią, tym lepiej dla sztuki. Aktor zawsze modyfikował swoją realną postać – wygląd, sylwetkę, charakter własnego ciała – przez charakteryzację, fryzurę i kostium, maskę i koturny. Nigdy jednak nie doprowadził do usunięcia ze sceny własnej prywatności. Bez trudu rozpoznajemy charakterystyczne style ekspresji, wypracowane przez wielkich przedstawicieli tego zwodu. Z kim jednak obcujemy na scenie? Z Tadeuszem Łomnickim czy Krappem ze sztuki Becketta? Pisze MICHAŁ RZEPKA.
– Odbiorca zmienia się przez lata, zmieniają się też sposób mówienia, znaczenie słów i ich odcienie, więc z pytania „jak powiedzieć” wynikać może nieszczęście prowadzące do nadmiernego ukłonu w kierunku odbiorcy i epoki, a to nigdy nie służy piosence, bo ukłon, jakby nie patrzeć, jest dość sztucznym zachowaniem. Ważniejsze jest więc zastanowienie się, ile mu powiedzieć, a ile zachować w tajemnicy, i nieśmiało sugerować refleksję – mówi ANDRZEJ PONIEDZIELSKI.
– W sztuce najważniejsza jest prostota formy – przekaz powinien być na tyle bezpośredni, by móc wyrazić odpowiednie emocje. Bezpośredniość to gwarantuje, bo artysta nie musi na bieżąco analizować tego, co robi. Czas na analizowanie jest przed rozpoczęciem pracy, w trakcie malowania może rozpraszać – mówi DOMINIK WOŹNIAK, malarz i rysownik, który od kilku lat realizuje publiczne Sesje Autorskie.
Wychodzimy z tańcem do osób, które na co dzień się nim nie zajmują, i pokazujemy jego potencjał prozdrowotny, terapeutyczny, profilaktyczny. Taniec już dawno oderwał się od scen i parkietów (zarówno tych dworskich, jak i klubowych). Jednocześnie choreografia stała się narzędziem, z którego korzystać można poza tańcem.
– Lubię figurę orła z taką sukienką z pierza albo pióropuszem jak u tancerki z Rio. W niektórych przedstawieniach orzeł ma łapy podniesione do góry tak, że nie wiadomo, czy woła o pomoc, czy tańczy. Mam wrażenie, że jest w tym duży potencjał zabawy, nie beki, tylko radości – mówi KACPER SZALECKI, artysta, który w swoim projekcie „Potopia” wykorzystuje wizerunek orła z polskiego godła.