Kalejdoskop - artykuły | Kalejdoskop kulturalny regionu łódzkiego
Choć historia sztuki kojarzonej z Łodzią chlubi się emblematem artystycznej awangardy, to warto przypomnieć zupełnie inny, choć także oryginalny fragment dorobku łódzkich artystów. To twórczość tzw. łódzkiej szkoły realizmu. W obrazach Wiesława Garbolińskiego, Jerzego Krawczyka, Benona Liberskiego, Barbary Szajdzińskiej-Krawczyk i Józefa Skrobińskiego  pejzaż Łodzi nie był bynajmniej standardowo „malowniczy”. Monotonne fabryczne ulice, szare niebo, kominy, bezład zabudowy, gdzieniegdzie skrawek zapomnianej zieleni – tak łódzcy artyści interpretowali osobliwość miasta, niewątpliwie wówczas zaniedbanego, zatrzymanego w złym czasie.
– Na nowo pokochałem swoją siostrę. Spojrzałem na nią inaczej i jeszcze raz dostrzegłem jej piękną głębię. To dla mnie najważniejsze – mówi Marcel BALIŃSKI, współautor projektu „WSPÖŁGŁØSY. Chööör i Kwintet Marcela Balińskiego”, zrealizowanego wspólnie przez chór osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi i doświadczonych muzyków improwizatorów: Rafała Różalskiego, Bartosza Szablowskiego, Bartosza Skibińskiego, Marcina Zabrockiego i Jakuba Gutkowskiego.
Środowisko teatru offowego i amatorskiego funkcjonuje praktycznie bez pieniędzy, autorskie spektakle powstają w wyniku grupowego działania, aktorzy mówią od siebie, własnym językiem. Najważniejsze jest tu zaangażowanie, oddanie się teatrowi niemal bez reszty. Mimo to wydaje się, że off w ostatnich latach stracił na znaczeniu jako alternatywny głos w kulturze, punkt odniesienia, istotne źródło refleksji i prawdy o rzeczywistości, dzisiejszym tu i teraz. Teatralna awangarda jest gdzie indziej, a termin „niezależność” zaanektowali aktorzy zawodowcy szukający swojego miejsca poza instytucjami.
Film w 3D chyba nikogo już dziś nie ekscytuje. Wrażenie przestrzenności, zanurzenia w świecie przedstawionym wydaje się średnio przekonujące, a przy tym trzeba nosić niewygodne okulary, czasem po seansie boli głowa. Mimo to filmowcy z Pracowni S3D w Laboratorium Narracji Wizualnych Szkoły Filmowej w Łodzi postanowili udowodnić, że w stereoskopii tkwi wielki artystyczny potencjał.
– Nie jest dla mnie najważniejsze proponowanie czegoś nowego, raczej podążam za tradycją wykonawczą. Dążę do pełnego zrozumienia muzyki i całkowitego oddania się tekstowi. Dopiero na tym buduję własną interpretację – mówi Michał Balas, urodzony w 2001 r. w Krakowie student akademii muzycznych w Łodzi i Bazylei, zwycięzca I Ogólnopolskiego Konkursu Wiolonczelowego im. Dominika Połońskiego w Łodzi.
– Nie chcę polecać nikomu żadnej religii czy sposobu myślenia. Myślę, że ważne jest, by umysł ludzki był wolny w poszukiwaniu tego, czego potrzebuje – należy zatem zapewnić ludziom swobodę myślenia i dostęp do wiedzy. Ja miałam taką swobodę i taki dostęp. Sposób myślenia, którego potrzebowałam, odnalazłam w taoizmie – mówiła trzy lata temu Ursula K. LeGuin, amerykańska pisarka, autorka książek SF i fantasy, z których wiele weszło do klasyki literatury. 22 stycznia 2022 roku mijają trzy lata od jej śmierci.
We współczesnym świecie najważniejsze jest doświadczanie. Opiera się na nim komunikacja międzyludzka i uczestnictwo w kulturze. Teoretycy awangardy przewidzieli to już sto lat temu. Żeby muzea mogły dobrze wykonać swoją pracę, odbiorca nie może być biernym konsumentem, a musi stać się współtwórcą wystawy. Widz to nie tylko oko rejestrujące obrazy i komunikaty, to przede wszystkim ciało poruszające się w konkretnej przestrzeni. Muzeum musi stać się forum dyskusji i współdziałania, miejscem dla emocji i rozmaitych interpretacji.
Dzieje fotografii to nieustające zmiany technologiczne, systematyczne poszerzanie zakresu wzorów estetycznych oraz pełnionych przez to medium funkcji dokumentacyjnych, identyfikacyjnych, komunikacyjnych. Z tego powodu coraz trudniejsze jest dziś pisanie o fotografii en bloc. Stała się ona fenomenem zbyt złożonym, różnorodnym i powszechnym, aby poddać ją prostej i szybkiej analizie.
Leopold Buczkowski, wybitny pisarz żyjący w latach 1905–1989, wszedł do historii literatury prozą na tyle oryginalną, że przez lata dostarczała problemów interpretacyjnych. Urodzony na Podolu w rodzinie wiejskiego stolarza, był świadkiem i uczestnikiem kataklizmów XX wieku: głodu podczas I wojny światowej, biedy w odzyskanej wolnej Polsce, gorzkiego smaku klęski kampanii wrześniowej, terroru dwóch okupacji, wybuchu nacjonalizmu ukraińskiego, który przyniósł śmierć jego dwóm braciom, gehenny Powstania Warszawskiego, w którym wziął udział, niemieckiej niewoli.
Marian Łohutko w 1978 roku opublikował w wydawnictwie „Iskry” książkę „Każdy musi napisać powieść”. Autor był z wykształcenia prawnikiem, a jako literat pisał opowiadania, sztuki teatralne i słuchowiska. Książkę kupiłem dla tytułu, który wydał mi się efektowny i inspirujący. Dziś w ogóle nie pamiętam jej treści; to była jakaś nowoczesność, trochę męcząca i przestylizowana groteska, żonglerka skojarzeniami i absurdalnymi sytuacjami. Czytałem ją w latach 80. ubiegłego wieku. Dość dobrze pasowała do ówczesności…